Afery Wiplera nie było? Nagranie z monitoringu budzi wątpliwości

2013-12-10 3:00

Jak ustalił "Super Express", poseł Przemysław Wipler (35 l.), który zdaniem funkcjonariuszy miał się awanturować pod jednym z warszawskich klubów, może nie usłyszeć zarzutów. Śledczy badający nagranie z monitoringu, które miało być kluczowym dowodem w tej sprawie, przyznają, że nie jest ono jednoznaczne. A to oznacza, że Wipler w sprawie może być jedynie... świadkiem.

Służby skazały Wiplera już w dniu tej afery. Pod koniec października ujawniono, że szarpał się z policjantami przed warszawskim klubem. Policjanci w końcu obezwładnili go, został odwieziony na izbę wytrzeźwień, a potem do szpitala.

Polityk, który miał 1,4 promila alkoholu we krwi 4 godziny po zdarzeniu, przekonuje, że to on został pobity przez policję. Monitoring z tej szarpaniny trafił do prokuratury okręgowej i jest badany.

Patrz: Kolejna wpadka! Wipler to pirat drogowy!

- Nagranie można podzielić na dwie części. Pierwsza jest na niekorzyść Wiplera, który pod wpływem alkoholu próbuje wmieszać się w interwencję policji. W drugiej części Wipler odchodzi od miejsca bójki, ale zatrzymuje go policjant. Później szarpią się i przewracają na ziemię - mówi nam anonimowo jeden ze śledczych badających kulisy sprawy.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie chce komentować naszych doniesień. Informuje jedynie o przebiegu postępowania.

- Obecnie prokurator prowadzący sprawę dokonuje dodatkowych oględzin monitoringu zarówno spod klubu, jak i zapisu z izby wytrzeźwień. Później będzie sporządzony stenogram. Nie wykluczamy też możliwości powołania biegłych, którzy mogą poprawić jakość nagrania - mówi "SE" rzecznik prokuratury Przemysław Nowak.

Z kolei Wipler jest przekonany, że sprawa rozstrzygnie się na jego korzyść. - To była bardzo brutalna interwencja policji, złamanie wszelkich procedur, bo nie można człowieka dusić kolanem, nie można bić pięścią - mówi nam.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki