Anna Wajszczuk-Religa: Ciągle noszę obrączkę męża [5 ROCZNICA ŚMIERCI Zbigniewa Religi]

2014-03-18 3:00

Minęło już pięć lat od śmierci prof. Zbigniewa Religi (+71 l.), a jego żona nadal nosi na palcu obrączkę. Anna Wajszczuk-Religa (73 l.) z bólem przyznaje, że cały czas rozmawia z mężem. - Łapię się na tym, że chcę zadzwonić do męża lub idę do jego pokoju, by z nim porozmawiać - mówi w rozmowie z "Super Expressem".

Od śmierci męża Anna Wajszczuk-Religa nie zmieniła niemal nic w ich wspólnym mieszkaniu na warszawskim Powiślu. Gabinet profesora wygląda tak, jakby Zbigniew Religa przed chwilą z niego wyszedł. Wszędzie są jego książki, zdjęcia, portrety z jego wizerunkiem. - Zostawiłam książki, mebli nie chcę przestawiać. Tak jest dobrze - mówi Anna Wajszczuk-Religa i dodaje, że teraz z gabinetu zmarłego męża korzysta ich córka, gdy przyjeżdża w odwiedziny.

Mimo że minęło już pięć lat od śmierci profesora, Anna Wajszczuk-Religa nadal nosi na palcu obrączkę. - Ale to obrączka męża. Moja przestała pasować i jakiś czas temu zaczęłam nosić jego - przyznaje.

Przeczytaj: W Zabrzu produkują sztuczne serce! Profesor Zbigniew Religa byłby dumny

Gdy patrzy wstecz, czuje, że te pięć lat bardzo szybko zleciało, ale są też bardzo trudne chwile. - W momencie kiedy coś się dzieje i chciałabym o tym z mężem porozmawiać, poradzić się go, to wtedy ten czas się ciągnie. Zatrzymuje się i jest go strasznie dużo, ponieważ uświadamiam sobie, że nie jestem w stanie z nim porozmawiać - mówi Anna Wajszczuk-Religa i dodaje: - Łapię się na tym, że chcę zadzwonić do męża lub idę do jego pokoju, by z nim porozmawiać.

Wdowa po prof. Relidze nadal pamięta numer jego telefonu komórkowego. - Mam męża komórkę. Jego telefon leży w domu. Co prawda rzadko do siebie dzwoniliśmy na komórkę, ale chęć, by to zrobić, pozostała - mówi Anna Wajszczuk-Religa.

Gdy prof. Zbigniew Religa ciężko chorował na raka, starał się nie rozmawiać z żoną o śmierci, o tym, co będzie później. - Mąż zdawał sobie sprawę z tego, że odchodzi na kilka miesięcy przed śmiercią. Nie żegnał się jakoś. Raz tylko powiedział mi, że gdy go nie będzie, to będzie mi bardzo ciężko. To była jedna rozmowa. Nie było żadnych specjalnych pożegnań. Żegnać można się z kimś, kto wyjeżdża na wczasy, a gdy ktoś umiera, żadne słowa nie będą właściwe. Nie będą pocieszeniem - przyznaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki