Arcybiskup Józef Życiński cały majątek zapisał biednym dzieciom

2011-02-17 10:30

Za życia nie dbał o dobra materialne, bo wyżej cenił radość ducha, którą czerpał z posługi duszpasterskiej i pracy naukowej. Dlatego też w jego testamencie o tym, co posiadał na tym świecie, jest naprawdę niewiele. Jednak cały swój osobisty majątek arcybiskup Józef Życiński (+63 l.) przekazał potrzebującym.

Nie było tego dużo. Rzeczy osobiste i podręczny komputer podarował Seminarium Duchownemu w Lublinie. Trafi też tam potężny księgozbiór, którego wielkość i jakość robi wrażenie.

Bogaty księgozbiór

- Liczy kilka tysięcy tomów - precyzuje ks. Mieczysław Puzewicz, wieloletni bliski współpracownik arcybiskupa i rzecznik prasowy lubelskiej archidiecezji. Wśród księgozbioru sporą grupę stanowią pozycje ściśle naukowe i duszpasterskie wydane w kilku obcych językach. Są również książki polskie i co najmniej kilkadziesiąt takich, których autorem bądź współautorem był zmarły hierarcha. Biblioteka, choć prywatna, zajmowała oddzielne pomieszczenie w siedzibie lubelskiej kurii. Dlaczego? W małym, dwupokojowym mieszkanku arcybiskupa na parterze Pałacu Biskupiego przy ul. ks. Prymasa Wyszyńskiego w Lublinie po prostu by się nie zmieściła! Jedną z niewielu rzeczy ponad niezbędne minimum w skromnym mieszkaniu był sprzęt grający. Lubelski metropolita uwielbiał bowiem relaksować się przy muzyce poważnej - zostawił po sobie kilka płyt z muzyką Mozarta, którego najbardziej cenił.

Przeczytaj koniecznie: Arcybiskup Józef Życiński umarł w hotelowym łóżku. Nie miał kto udzielić mu pomocy

Człowiek wielkiej nadziei

- Tyle tylko, że ksiądz arcybiskup w domu był gościem. Praca wypełniała mu cały dzień - opowiada ks. Puzewicz. Oprócz obowiązków związanych z pełnioną przez niego funkcją, wiele wysiłku wkładał również w wykłady na uczelniach całego świata, m.in. uniwersytetach w Berkeley, Oksfordzie, Waszyngtonie i Sydney. W swoim testamencie arcybiskup Życiński zaznaczył, że pochodzące z nich honoraria mają zasilić fundusz stypendialny dla młodych, zdolnych, ale ubogich mieszkańców lubelskiej archidiecezji. Na ten cel mają być również zbierane datki podczas sobotniego pogrzebu. Jak widać, nawet po śmierci będzie potrzebny innym.

- Był człowiekiem wielkiej nadziei. Nigdy się nie poddawał i wierzył, że zawsze jest jakieś dobre wyjście - puentuje ks. Puzewicz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki