Będą światła przy Bema

2008-07-23 4:00

Mieszkańcy okolic skrzyżowania Kasprzaka i Bema walczyli przez całe lata, żeby ZDM zbudował im sygnalizację świetlną. Jednak nikt nie chciał im pomóc. Nawet radni Warszawy woleli dać 150 tys. zł na pomnik, niż przeznaczyć je na budowę świateł na przejściu. Dopiero po interwencji "Super Expressu" coś się ruszyło...

Przejściem przy skrzyżowaniu Bema i Kasprzaka musiał zainteresować się sam wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz (44 l.), który pogonił urzędników Zarządu Dróg Miejskich do roboty. Wcześniej ZDM tłumaczył, że w projekcie zabrakło ścieżki rowerowej poprowadzonej wzdłuż ulicy Kasprzaka i trzeba było światła zaprojektować od nowa. To by pewnie trwało w nieskończoność. Ale jak Wojciechowicz obrugał dyrektora ZDM, urzędnicy z nową energią zabrali się do pracy. - Dołożymy wszelkich starań, żeby sygnalizacja w tamtym miejscu powstała do końca roku - mówi Urszula Nelken (47 l.) z ZDM.

Pan prezydent przesłał też pismo do mieszkańców Woli. Wyraził w nim ubolewanie z powodu tragicznych w skutkach wypadków, do których doszło na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu Kasprzaka i Bema. Jednak o piśmie podobnej klasy z ZDM mieszkańcy raczej mogą zapomnieć. Chociaż ludzie - tak długo walczący o sygnalizację - woleliby w końcu zobaczyć czyny Zarządu Dróg Miejskich, a nie słowa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki