Biskup PIJAK: Tu się nastukał biskup. Miał 2,5 promila!

2012-10-27 4:00

Zakończony na ulicznej latarni pijacki rajd biskupa Piotra Jareckiego (57 l.) mógł się ciągnąć nawet 120 kilometrów! Jak się dowiadujemy, pijany duchowny nie wybrał się jedynie na krótką przejażdżkę, ale wracał do Warszawy ze swojej daczy w Sierpcu (woj. mazowieckie).

Sierpc to urokliwe miasteczko położone w północnej części województwa. Rzadko kto tu zagląda, rzadko kto tu bywa. Kinomani mogą je kojarzyć z filmu "Generał Nil", w którym "grało" rolę wyzwalanego Milanówka, a piwosze z doskonałego piwa Kasztelan. Ale w tej cichej mieścinie jest jeszcze jedna atrakcja - zakonspirowana w gęstym lesie dacza. To tam właśnie bóle skołatanej duszy zwykł koić biskup pijak Piotr Jarecki.

- Musiał tu być w czwartek i piątek. Widziałem światła w oknach wieczorami. W sobotę wieczorem już nie - mówi nam jeden z sąsiadów biskupa. Sąsiedzi opowiadają, że ksiądz biskup często zaszczyca Sierpc swoją osobą. Zwykle jednak zaszywa się w swoim domku na odludziu. Wygląda na to, że tak było i w poprzedni weekend, który dla biskupa zakończył się głośnym przydzwonieniem w latarnię przy ulicy Boleść w Warszawie. A to może oznaczać, że wracał do biskupiego pałacu przy Miodowej właśnie z odległego o jakieś 120 kilometrów od stolicy Sierpca. Jak twierdził ponoć na policji, przed drogą wypił pół butelki whiskey. Na finiszu rajdu wydmuchał 2,5 promila alkoholu w organizmie i poddał się już terapii antyalkoholowej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki