BOR nie czekał na prezydenta w Smoleńsku. Oficerowie byli w Katyniu

2010-10-15 17:30

Po raz kolejny potwierdza się, że na płycie lotniska Siewiernyj w Smoleńsku nie było funkcjonariuszy BOR. Chociaż szef służby, gen. Marian Janicki dalej utrzymuje, że oficerowie czekali na lądowanie tupolewa, BOR-owcy zeznali, że od samego początku nie było o tym mowy. Polacy czekali w Katyniu, a lotnisko zabezpieczali tylko Rosjanie.

Raport oficerów BOR wydaje się być precyzyjny – w dniu katastrofy prezydenckiego samolotu na lotnisku Siewiernyj nie było polskich służb, bo nikt tego nie zaplanował. Funkcjonariusze czekali na delegację w lesie katyńskim, gdzie miały się odbyć uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Reporterzy radia RMF FM dotarli do zeznań dwóch BOR- owców. Podwładni gen. Mariana Janickiego zaprzeczają jego zapewnieniom, że polscy oficerowie zabezpieczali lotnisko Siewiernyj.

Przeczytaj koniecznie: Oficerów BOR nie było na lotnisku w Smoleńsku? Premier Tusk żąda wyjaśnień

Dowódca zespołu ujawnił, że także podczas wizyty w Rosji premiera Donalda Tuska nie było mowy o tym, by funkcjonariusze pojawili się w Smoleńsku. Od razu udali się do Katynia. Na terenie lotniska kręciły się tylko służby rosyjskie: milicja, Federalna Służba Bezpieczeństwa i Federalna Służba Ochrony.

Dzień przed przylotem Lecha Kaczyńskiego BOR-owcy sprawdzili miejsca w Katyniu, gdzie miał się pojawić prezydent. Jeden z oficerów, Cezary K. zeznał, że nikt nie pojechał na lotnisko 10 kwietnia, bo plan tego nie zakładał.

Patrz też: BOR-owcy rozpoznali ciało prezydenta

Skoro polskich służb nie było na miejscu katastrofy, to kiedy BOR dowiedział się o tragicznym lądowaniu tupolewa? Jakieś 3 minuty po tym jak samolot spadł na ziemię do dowódcy oficerów zadzwonił przedstawiciel FSB i powiedział, że wydarzyło się coś złego. Po ponad 20 minutach BOR-owcy dotarli do Smoleńska. Prawie godzinę po katastrofie zobaczyli jak Rosjanie dogaszają płonący wrak tupolewa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki