Brytania pamięta

2009-09-03 7:00

Dziennikarze i publicyści z Niemiec, Rosji, Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych specjalnie dla "Super Expressu" komentują echa uroczystości na Westerplatte

W Wielkiej Brytanii podchodzi się do rocznicy wybuchu II wojny światowej bardzo poważnie. Wydaliśmy nawet specjalny dodatek upamiętniający to, że Polacy jako pierwsi podjęli walkę z Hitlerem. Nie tylko u nas, ale generalnie w mediach pojawiło się też dużo programów rocznicowych, a w wiadomościach relacje z obchodów na Westerplatte i na temat wojny. Oczywiście przyczyna większego zainteresowania leży w dużej grupie Polaków, która pojawiła się na Wyspach po rozszerzeniu UE. Ale nie tylko. Przeważa świadomość wagi tej daty. Dla Brytyjczyka rocznica wybuchu wojny to właśnie inwazja Niemiec na Polskę.

Same obchody na Westerplatte przykuwały uwagę zwłaszcza ze względu na niezbyt częste wizyty Putina. Oraz fakt, że właśnie Rosja nie jest w stanie pogodzić się ze swoją rolą w tej wojnie. Nawet dziś, po tylu latach i w świetle oczywistych faktów, podważane są takie rzeczy, jak zbrodnia w Katyniu bądź znaczenie tajnych protokołów paktu Ribbentrop-Mołotow.

Media na Wyspach zaprezentowały przemówienie Putina i muszę przyznać, że niewielu zaskoczyła jego treść. Kontakty Londynu z Moskwą są od pewnego czasu nieco szorstkie, stąd opinia publiczna raczej nie spodziewa się po nim niczego dobrego. W jego przypadku istotne jest już to, że chciał i pojawił się na Westerplatte. Wydaje mi się jednak, że mając pecha w postaci sąsiedztwa Niemiec i Rosji, zawsze będziecie mieli jakieś problemy i kłótnie z jednym z tych państw, których podstawy będą wynikały z historii. Nie sądzę, by dało się od tego uciec.

W tym świetle zauważalna była nieobecność głównych polityków ze Stanów Zjednoczonych, choć na Wyspach zauważyli ją głównie eksperci. Skupiano się jednak na historycznym znaczeniu rocznicy, na przemówieniach głów państw. Nieszczególnie podnoszono jednak nieobecność naszego premiera Gordona Browna. Wydaje mi się, że uwaga rządu, a zwłaszcza jego szefa, jest w tym roku zwrócona wyłącznie na walkę z kryzysem i wewnętrzne kłopoty polityczne, stąd mediów nie zdziwiło to, że pozostał w Londynie.

Richard Beeston

Publicysta, szef działu zagranicznego brytyjskiego dziennika "The Times"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki