Wstrząsająca opowieść młodej kobiety nie pozostawiała mundurowym złudzeń, że mają do czynienia ze zwyrodnialcem. Już po pierwszym przesłuchaniu okazało się jednak, że 46-latek to porządny człowiek. Z duszą na ramieniu wyznał, że nie byłby w stanie zrobić krzywdy dziecku. Choć podejrzani o gwałty i molestowania seksualne degeneraci zawsze bronią się w ten sposób, to kryminalni postanowili sprawdzić czy Wioletta O. rzeczywiście mówi prawdę.
Przeczytaj również: Zgwałcił mi dziecko, a sąd go wypuścił
Jakież było ich zdziwienia gdy przy następnym spotkaniu z rzekomo zgwałconą 21-latka nie była w stanie powtórzyć pierwotnej wersji swoich zeznań. Policjanci i prokuratorzy nie znaleźli żadnego poparcia słów kobiety w dowodach czy rozmowach z pozostałymi członkami rodziny.
Śledztwo w sprawie fikcyjnego gwałtu trwa, ale śledczy podejrzewają, że Wioletta O. tylko mściła się na ojcu fałszywymi oskarżeniami. Prawdopodobnie była zła na rodzica dlatego wymyśliła tak ohydne kłamstwo.