Zobacz co posłowie kupują za twoje pieniądze! Młot udarowy dla Rokity, antena satelitarna dla Kalisza, GPS dla Gosiewskiego

2010-03-18 11:09

Młot udarowy za 359 zł, antena satelitarna za 1300 zł, nowoczesny telefon komórkowy za 1600 zł, profesjonalny aparat fotograficzny za 1990 zł i nawigacja samochodowa - takie gadżety kupują sobie posłowie za pieniądze podatników.

Zakupy robią ze środków, które co roku otrzymują z przeznaczeniem na biura poselskie. Wystarczy, że przedstawią dowód zakupu i trach... Sejm rozlicza im każdy taki luksusowy wybryk.

Przeczytaj koniecznie: Zimna woda w basenie i niewygodne fotele - oto problemy posłów!

"Super Express" dotarł do poselskich wykazów zakupów dokonanych ze środków przeznaczonych na prowadzenie biura poselskiego za 2009 rok. Jak z nich wynika, politycy wydają pieniądze na luksusowe urządzenia i gadżety, które czasami kosztują grube tysiące złotych. I w żaden sposób nie są niezbędne do wykonywania obowiązków parlamentarzysty. Rekordzistą jest poseł Piotr van der Coghen (57 l., PO). W jego wykazie widnieje aż 12 zakupów na ponad 20 tys. złotych! Polityk kupił do biura projektor (3,2 tys. zł), nawigację samochodową (1,6 tys. zł), aparat fotograficzny (3 tys. zł) oraz nowoczesny telefon Nokia Xpress Music za 1,6 tys. zł.

Patrz też: Wydają miliony na obiboków!

- Miałem taką koncepcję, by stworzyć w swoim biurze nowoczesne warunki - próbuje się tłumaczyć poseł. Ale jak się okazuje w rozmowie z nami, z nawigacji samochodowej korzysta on osobiście ("jest dla mnie"), a zdjęć z aparatu fotograficznego nie można zobaczyć na stronie internetowej posła ("jest w przygotowaniu, będzie na pewno"). Z kolei Nelli Rokita (53 l., PiS), która kupiła młot udarowy do swojego biura, przekonuje, że to urządzenia wielofunkcyjne. - Doradzono mi ten młot, bo będzie robił dziury w ścianach. I przebijał beton - objaśnia posłanka PiS.

Czytaj dalej >>>


Poseł Jan Kuriata (52 l., PO) kupił kamerę za 1300 zł. Powód? Zamarzyło mu się nagrywać spotkania z wyborcami oraz filmować działalność biura poselskiego.

- Zdjęcia nie oddadzą tego, co się dzieje na spotkaniach z wyborcami, kamera tak - tłumaczy się polityk. Ale po chwili zastanowienia dodaje: - To jednak nie był dobry pomysł. Dzisiaj bym już jej nie kupił.

Dobre zdjęcia lubi robić Adam Szejnfeld (52 l.,PO), który nabył aparat Canon za 1990 zł. Ryszard Kalisz z SLD musi w biurze oglądać telewizję, bo kupił antenę satelitarną z dekoderem. A Przemysław Gosiewski (46 l., PiS) może się nacieszyć nawigacją samochodową za 679 złotych.

Wychodzi na to, że politycy mają za nasze pieniądze prawdziwe eldorado. Według ekspertów, to pokazuje małostkowość polskich polityków. - Na Zachodzie idzie się do polityki służyć swoją wiedzą i doświadczeniem. W Polsce - zarabiać pieniądze.

Z reguły ci politycy, którzy intensywnie wydają pieniądze przeznaczone na biura poselskie, nie mogą się pochwalić sejmową aktywnością. Absorbuje ich wydawanie kasy... - ocenia dr Sebastian Chachołek (36 l.), ekspert marketingu politycznego.

Słuchaj dzisiaj także "Faktów" w radiu RMF-FM

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki