Justyna S. (34 l.) i Łukasz I.(32 l.) poznali się kilka lat temu w więzieniu, gdzie ona odwiedzała swojego konkubenta, a on odbywał wyrok za liczne kradzieże. Widać przypadli sobie do gustu, bo gdy on wyszedł na wolność, zamieszkali pod jednym dachem w powiecie szczecineckim. Ona była już matką Ani, a wkrótce na świat przyszli jeszcze Ola (5 l.) i Bartek (3 l.).
Sąsiedzi pary, jeśli mówią o Łukaszu I., to tylko źle. - Ta kobieta wpadła z deszczu pod rynnę. Odeszła od jednego kryminalisty, by związać się z jeszcze gorszym typem - mówi sąsiadka Danuta Stelmasiak (63 l.). - Robił jej takie awantury, że po nocy uciekała z dziećmi z domu. Na nas też ręce podnosił. Zgłaszaliśmy to policji, ale nikt z nim porządku nie zrobił. Mam nadzieję, że teraz, po tej tragedii, pozbędziemy się go na zawsze. Szkoda tylko tego dziecka...
Dramat rozegrał się w minioną sobotę. Był piękny, słoneczny dzień. Łukasz I. zakomunikował, że jedzie na stację diagnostyczną i chętnie zabierze ze sobą Anię. Ale zamiast na stację, zawiózł ją za miasto, do lasu i tam okrutnie zgwałcił. Potem zagroził, że jak piśnie komuś słówko, to zabije jej mamę i rodzeństwo.
Po powrocie do domu Ania odczekała, aż ojczym gdzieś sobie pójdzie i opowiedziała o wszystkim mamie. Justyna S., mimo iż dotychczas znosiła agresję konkubenta, tym razem zaalarmowała policję. Kilka godzin później zwyrodnialec był już w areszcie. W poniedziałek usłyszał zarzut zgwałcenia osoby poniżej 15. roku życia, co uznawane jest za zbrodnię, za której popełnienie grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności. A wczoraj decyzją sądu został tymczasowo aresztowany.
PS Imiona dzieci zostały zmienione
Zobacz także: Zabójstwo dziennikarza z Mławy. Znamy wyrok!