Dorota Zielińska CHORA na stwardnienie rozsiane: Sąd SKAZAŁ mnie na ŚMIERĆ

2012-04-27 4:00

Skandal! Wrocławski sąd apelacyjny uznał, że szpital nie musi leczyć Doroty Zielińskiej (26 l.) chorującej na stwardnienie rozsiane. Miesiąc temu sąd pierwszej instancji dał kobiecie nadzieję i nakazał szpitalowi ją leczyć.

Kilka tygodni temu sędzia z sądu okręgowego uznał, że "życie i zdrowie człowieka stanowi wartość szczególnie cenną". Dzięki tej decyzji pani Dorota dostała szansę na zatrzymanie choroby. Od 9 lat cierpi na stwardnienie rozsiane. Aby żyć, musi być leczona specyfikiem Gilenya, co kosztuje 7996 złotych miesięcznie. Lek nie jest refundowany. Z pomocą przyjaciół udało się jej wykupić kurację i choroba się cofnęła. Ale pieniądze się skończyły. Zdesperowana kobieta poszła do sądu. I wygrała! Ale szpital się odwołał. Sąd apelacyjny sprawę rozstrzygnął inaczej. - W polskim prawie brak jest przepisu, aby pacjent domagał się od wybranej placówki medycznej zastosowania leczenia konkretnym lekiem - powiedziała sędzia Małgorzata Lamparska. Z uzasadnienia sądu wynika, że szpital nie musi leczyć jej drogim lekiem. - To jest niesprawiedliwe - mówi pani Dorota. - Zaufałam lekarzom, a oni mnie zawiedli - dodaje rozżalona.

Co dalej z panią Dorotą? - Będę walczyć nawet przed Trybunałem w Strasburgu - powiedziała nam. Na szczęście dla niej dyrektor szpitala oświadczył, że nie przerwie leczenia pacjentki drogim lekiem. Na razie, ale jak długo? Tego nie wiadomo. Pani Dorota liczy na pomoc dobrych ludzi, którzy pomogą jej zebrać pieniądze na leczenie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki