Dostał 50 tys. zł za nic

2008-07-27 15:00

Granda! Jerzy Lejk (54 l.), prezes Metra Warszawskiego, właśnie dostał gigantyczną premię. Za swoje "wątpliwe" sukcesy dostał około 50 tys. zł. Warszawiacy łapią się za głowy! Za co ta premia?! Za unieważniony przetarg na II linię metra?!

Tłok w pociągach, ślimacząca się budowa I linii metra i ostatnie wpadki prezesa - skandal przy przetargu na budowę II linii czy bezużyteczne wahadło na Marymont. Oddał tę stację do użytku bez torów odstawczych, a pociągi metra kursowały do Placu Wilsona co 15 min, wożąc maszynistę i... powietrze. Kosztowało to podatników i pasażerów kilkadziesiąt tysięcy dziennie.

Pomarzyć o drugiej linii

Kolejną "zasługą" prezesa jest zamknięty parking podziemny na ok. 300 samochodów pod ulicą Słowackiego. Stoi gotowy od kilku lat, choć już dawno powinni parkować tam kierowcy dojeżdżający do Warszawy z okolic miasta. Jednak najbardziej spektakularna wpadka prezesa to oczywiście afera z przetargiem na budowę drugiej linii metra. Urzędnicy zarezerwowali w budżecie około 3 miliardów złotych, a najtańsza oferta była dwa razy wyższa. To oznacza, że do 2012 roku możemy o podziemnej kolejce jeżdżącej w kierunkach wschód - zachód tylko pomarzyć. Tak naprawdę teraz nie wiadomo, ile jeszcze przyjdzie nam poczekać.

Trzy średnie pensje

Mimo wszystko władze miasta bez skrupułów przyznały prezesowi wysoką premię w wysokości trzech średnich pensji, czyli największą z możliwych. Prezes Lejk zarabia ok. 16 tys. miesięcznie, dlatego na wakacje wpłynęło mu właśnie na konto około 50 tys. zł.

- Nagroda została przyznana za dobre nadzorowanie w 2007 roku budowy końcowego odcinka pierwszej linii metra - wyjaśnił nam Tomasz Andryszczyk (26 l.), rzecznik stołecznego Ratusza.

Co to jest premia?

Szarego warszawiaka taka wysoka nagroda dla urzędnika szokuje. - Bardzo ciekawe, za jakie zasługi? - pytały też o to wczoraj pielęgniarki z przychodni przy ul. Emilii Plater. One, choć ciężko pracują, zarabiają 1000 zł.

- Premia? Co to jest? Kilkanaście lat haruję, nigdy żadnej premii nie dostałam - mówiła wczoraj zbulwersowana Hanna Ponurska (50 l.), pielęgniarka.

Jeszcze bardziej wściekli i oburzeni byli pasażerowie jeżdżący podziemną kolejką w koszmarnych warunkach.

- Metro mamy najkrótsze w Europie, tłok i ścisk w godzinach szczytu jest nie do wytrzymania. A prezes jest za to wynagradzany. To skandal - złości się warszawianka Agata Witwicka (33 l.). Prezes pewnie nie ma wyrzutów sumienia z powodu otrzymania niezasłużonej nagrody. Nie wie bowiem, jak w metrze traktowani są pasażerowie, ponieważ sam wozi się prywatną limuzyną volvo s70 lub służbową bryką.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki