To miejsce, gdzie wytwarzany jest prąd na wypadek przerw w zasilaniu energią z sieci miejskiej. A to oprócz strat liczonych w setkach tysięcy złotych oznacza o wiele większe straty, których nie da się przeliczyć na pieniądze: największy po prawej stronie Wisły szpital dziecięcy nie może na razie wykonywać operacji, nawet tych ratujących życie...
Pożar wybuchł ok. 22.
- W wyniku pożaru spłonęło 50 akumulatorów oraz instalacja elektryczna – informuje Michał Badach, rzecznik lubelskich strażaków.
Bez zasilania awaryjnego, tzw. UPS które w razie przerwy w dostawie prądu „bezszelestnie” bierze na siebie dostarczanie energii szpitalowi niemożliwa jest praca bloków operacyjnych a także stacji dializ.
- Musimy odwołać zaplanowane zabiegi a także przyjęcia na niektóre oddziały – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik prasowa szpitala. Dotyczy to przede wszystkim ortopedii, chirurgii, otolaryngologii i intensywnej terapii
Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej zwarcie w instalacji elektrycznej.
Zobacz: Warszawa. Morderczyni ze Stalowej nie trafi za kratki?