Krzyś urodził się z ciężkim niedotlenieniem. Od razu zachorował na zapalenie płuc. Musiał być intensywnie leczony, by przeżyć. Po podaniu szczepionki na gruźlicę jeszcze bardziej podupadł na zdrowiu. A gdy ukończył pięć miesięcy, zachorował na padaczkę.
- Miał po dwieście ataków dziennie - opowiada pani Dorota, która odchodziła od zmysłów, bo synek słabł z dnia na dzień.
Krzyś był leczony w Centrum Zdrowia Dziecka, a gdy ukończył trzy latka, trafił pod opiekę doktora Marka Bachańskiego, który ciężkie przypadki padaczki leczył eksperymentalną metodą - olejem z marihuany. Dziecko od razu poczuło się lepiej. Zabłysło światełko w tunelu, że Krzyś wreszcie będzie rozwijał się normalnie. Niestety, na przeszkodzie stanęły rygorystyczne przepisy o obrocie lekami z marihuany.
- W Polsce legalnie sprzedawany jest olej z marihuany, w którym zawartość psychoaktywnego składnika THC nie przekracza 0,2 proc. Po nim liczba ataków u Krzysia zmniejszyła się do 15-20 dziennie. Naprawdę skuteczny byłby specyfik co najmniej dwukrotnie mocniejszy. Tyle że jest zakazany. Kto go posiada, może trafić do więzienia. Niektórzy przemycają go z Czech, jednak my boimy się trafić za kratki - wyjaśnia pani Dorota.
Kobieta aktywnie działa w organizacji "Uwolnić konopie". Razem z innymi rodzicami chorych dzieci walczy o ustawę, która zalegalizuje w Polsce leczniczą marihuanę. Niestety, jej projekt na wiele miesięcy utknął w Sejmie. A bez zmiany prawa Krzysiowi i wiele innym dzieciom po prostu grozi śmierć .