Szczur puści mnie z torbami! Dramat pani Wiesi z Żagania

2015-05-18 9:46

Pani Wiesława (70 l.) od lat prowadzi sklep rzeźnicki na Rynku w Żaganiu (woj. lubuskie). Niskie ceny, dobra jakość towaru powodowały, że nigdy nie narzekała na obroty. Do czasu jednak, kiedy odwiedził ją... szczur. Gryzoń wylegujący się na wystawie przepłoszył klientów.

W sobotę po zamknięciu sklepu pani Wiesława wzięła się za sprzątanie. Było słonecznie, uchyliła drzwi. Nie wiedziała, że na pobliskim placu w podziemnych ruinach trwa deratyzacja. Z akcji uszedł z życiem jeden z gryzoni. Poczuł zapach mięsa, wślizgnął się na zaplecze sklepu. Kiedy drzwi zatrzasnęły się za pani Wiesławą, wyruszył w poszukiwaniu smakołyków. Srodze się rozczarował, bowiem towar został zamknięty w chłodni. Osłabiony przysnął. W niedzielne przedpołudnie przy witrynie mięsnego zebrał się tłumek ludzi, którzy wyszli właśnie z kościoła. Patrzyli na potężnego szczura wylegującego się w promieniach słońca. Po chwili wspiął się na tylnych łapkach, a przednimi drapał w szybę. Wezwano właścicielkę sklepu, która usunęła gryzonia. To jednak był początek jej kłopotów.Następnego dnia inspektorzy sanepidu wlepili kobiecie mandat w wysokości 300 zł. Nie znaleźli żadnych śladów po szczurach, ale klienci zaczęli omijać sklep pani Wiesławy. Na nic się zdały kolejne obniżki cen. - Jak mam ludziom wytłumaczyć, że to była jednorazowa wizyta nieproszonego gościa? Jak tak dalej pójdzie, to przez szczura pójdę z torbami - załamuje ręce właścicielka mięsnego.

Zobacz: Ojciec chciał zabić rodzinę trutką na SZCZURY! Dosypywał ją do płatków z mlekiem!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki