WPROST atakuje Kamila Durczoka. Szef "Faktów" TVN oskarżany o molestowanie!

2015-02-24 10:41

Czy do niedawna uwielbiany przez miliony widzów prezenter Kamil Durczok (47 l.) po zejściu z anteny objawia drugą, przerażającą twarz? Tygodnik "Wprost" po dwóch tygodniach mniej lub bardziej otwartych ataków na słynnego dziennikarza wczoraj zdecydował się wytoczyć ciężkie armaty. "Po kilku tygodniach badania sprawy możemy napisać, że Kamil Durczok dopuszczał się molestowania i mobbowania" - ogłosił tygodnik. Dowodem na to ma być relacja Magdaleny przedstawiającej się jako była podwładna Durczoka w "Faktach" TVN.

Już trzy tygodnie temu "Wprost" opisał, że niewymieniony z imienia i nazwiska znany dziennikarz telewizyjny molestuje swoje podwładne. Choć konkrety nie padły, w środowisku powtarzano sobie z ust do ust plotkę: "chodzi o Durczoka". Dwa tygodnie później gazeta poszła jeszcze dalej. Opisała tajemniczą historię pełnego narkotyków i erotycznych gadżetów luksusowego apartamentu na warszawskim Mokotowie, w którym policja spisała Durczoka.

W najnowszym numerze tygodnik pisze otwarcie, że to Durczok miał molestować i mobbować swoich pracowników i przedstawia relację Magdaleny (imię zostało zmienione), która twierdzi, że przyszła do pracy w "Faktach" w 2009 roku. Kobieta pracowała na stanowisku "researchera", czyli osoby odpowiedzialnej za wyszukiwanie informacji dla dziennikarzy.

Jej kłopoty z Durczokiem miały się zacząć w lutym 2010 roku, kiedy oboje byli na wyjeździe służbowym w Zakopanem. O trzeciej w nocy na jej komórkę przyszedł SMS od szefa: "wpadniesz". Kobieta postanowiła nie reagować na niedwuznaczną propozycję, co miało go rozzłościć. "Odpisz na tego cholernego SMS-a. Czy to takie trudne" - cytuje kolejne wiadomości.

Zobacz: Największe wpadki na wizji. Tak dziennikarze wybuchają agresją na oczach miliona widzów [WIDEO]

- Kiedy przychodziły kolejne SMS-y od niego, płakałam. Pamiętam taką sobotę, kiedy dosłownie mnie nimi bombardował - opisuje Magdalena w rozmowie z "Wprost".

Takie sytuacje miały się powtarzać. Podczas zawodów narciarskich organizowanych przez TVN Durczok miał zapraszać Magdalenę do swojego domku w Szczyrku. - Pisał dalej, że siedzi w domu, w jacuzzi i że pije whisky. Potem, że zaprasza do siebie, robi najlepszą jajecznicę na świecie - relacjonuje dziennikarka.

Kobieta twierdzi, że wszystkie takie propozycje odrzucała. Przyznaje też, że Durczok długo chwalił ją jako podwładną. - Wkrótce zostałam producentem. Dostałam etat - opowiada. Jej kariera miała jednak lec w gruzach po tym, jak w czerwcu 2012 roku odmówiła Durczokowi powrotu z jednej ze służbowych imprez wspólną taksówką. Umowa z dziennikarką została rozwiązana w styczniu 2013 roku.

Jacek Dubois, adwokat Kamila Durczoka, twierdzi, że niemal wszystkie informacje tygodnika są nieprawdziwe i nie wyklucza kroków prawnych wobec "Wprost".

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki