Egzaminator mnie oszukał

2008-02-19 0:10

Marzenia Sabiny Stasiak (31 l.) o własnym prawie prysnęły jak mydlana bańka na jednym ze skrzyżowań w centrum Katowic. Egzaminator kazał się kobiecie zatrzymać, bo uznał, że złamała zakaz wjazdu. Tymczasem stojący na chodniku znak odnosi się do innej ulicy niż ta, na której znalazła się egzaminacyjna "elka".

Gdy Sabina Stasiak ruszyła na egzaminacyjną jazdę po mieście, wszystko szło jak z płatka. W końcu do drogowego testu przygotowywał ją najpopularniejszy w Polsce instruktor, znany z telewizyjnego programu "Nauka jazdy" Grzegorz Stasiak (55 l.). Prywatnie teść pani Sabiny.

Egzamin zakończył się jednak nieoczekiwanie na ul. Czempiela w Katowicach. Chociaż ulica jest dwukierunkowa i można na nią wjeżdżać z obu stron, pani Sabina została oblana. Usłyszała, że złamała zakaz wjazdu.

- Inaczej tego nie potrafię wytłumaczyć, jak zwykłą złośliwością egzaminatora - piekli się Grzegorz Stasiak.

Nie ta ulica

Razem z panią Sabiną pojechaliśmy na miejsce, gdzie zakończył się feralny egzamin. Istotnie, na początku ul. Czempiela stoi duża tablica ze schematem skrzyżowania i znakiem zakazu wjazdu. Odnosi się on jednak nie do ul. Czempiela, ale do prostopadłej ul. Plebiscytowej, na której obowiązuje już tylko jeden kierunek ruchu.

- Przed skrzyżowaniem egzaminator nie powiedział mi, gdzie mam jechać, więc wybrałam sama. Wjechałam w ulicę Czempiela i oblałam za rzekome złamanie zakazu wjazdu -Ętwierdzi pani Sabina.

Sabina Stasiak złożyła już skargę w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach, który przeprowadzał egzamin. Teraz czeka na rozstrzygnięcie sprawy.

Ufundują egzamin?

Szefowie WORD-u dysponują nagraniem z kamery zamontowanej w egzaminacyjnym samochodzie. Dla dziennikarzy okazało się ono jednak niedostępne.

- Pokazujemy je tylko osobom, których sprawa bezpośrednio dotyczy i ewentualnie wyznaczonym przez nie pełnomocnikom - ucina pytania Janusz Markiewicz (47 l.), zastępca dyrektora ds. administracyjno-technicznych w katowickim WORD-zie. - Słyszałem o tej sprawie. Wiem, że jest skarga. Ja także nie widziałem zapisów z kamery monitorującej jazdę egzaminacyjną, więc o szczegółach nie będę mówić. Zapewniam jednak, że zbadamy sprawę - obiecuje Markiewicz.

Zapisy z kamery mają zostać przejrzane przez komisję zajmującą się skargami. - Jeśli koniec egzaminu nastąpił z powodu naszego egzaminatora, to poszkodowana będzie mogła na koszt ośrodka jeszcze raz przystąpić do egzaminu - mówi Janusz Markiewicz.

Gdzie miał oczy?

Grzegorz Stasiak jest przekonany, że skarga musi być uznana. - To jest ewidentna pomyłka - przekonuje instruktor. - Gdzie ten egzaminator miał oczy? - kręci głową z oburzeniem pan Grzegorz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki