Pewna działaczka PiS została prezesem w Radiu Olsztyn, bo była sąsiadką poprzedniego szefa Rady Nadzorczej. Też z tej partii. Panią, trochę po roku pracy, zawieszono w obowiązkach. Tak była zdolna. Ale zawieszenie trwało półtora roku, zanim udało się ją zwolnić. W sumie za nicnierobienie z publicznej kasy wzięła pół miliona złotych (piszemy o tym na str. 6). I... czuje się skrzywdzona.
Inna zaś radna klubu PiS z Częstochowy (wprawdzie do PiS nie należy, ale z listy tej partii startowała) została złapana na gorącym uczynku w nielegalnej rozlewni gorzały. Widać... też lubiła pieniądze... za nic.
I te przypadki kandydatowi źle wróżą. Więc apeluję do państwa z PiS, by przejrzeli szeregi. I pozbyli się tych, którzy obywatelom źle służą. I panu Jarkowi też.