Globalne ocieplenie dotyczy także Polski

2008-12-03 4:10

Konferencja klimatyczna w Poznaniu musi dać odpowiedź, jak mamy sobie radzić z ociepleniem na Ziemi - mówią eksperci.

"Super Express": - Słyszymy sprzeczne doniesienia: wyginiemy jak dinozaury, bo idzie wielkie ciepło lub epoka lodowcowa. Optymiści zaś twierdzą, że nie ma powodów do obaw. Opinie różnią się nawet co do tego, jaki jest wpływ człowieka na klimat: przemożny czy żaden. Jak to możliwe, że rozkodowaliśmy DNA, a nie możemy ustalić, na co zbiera się za oknem - na globalne lato czy globalną zimę?

Mirosław Miętus: - W nauce zawsze ścierają się różne poglądy. I to dobrze. Dużo łatwiej jest w tych naukach, w których przez wyliczenie matematyczne czy eksperyment można przeprowadzić dowód, który potwierdza przyjętą hipotezę badawczą. Niestety, w przypadku teorii globalnego ocieplenia nie można takiego bezpośredniego dowodu przeprowadzić. Albo, mówiąc inaczej, można go przeprowadzić, tylko potrzeba na to kilkuset lat.

- Dlaczego?

- Długość prowadzonych do tej pory pomiarów instrumentalnych, których jakość możemy uznać za wystarczającą do oceny, to w skali Europy ok. 200 lat, a w skali globalnej ok. 160 lat. To za mało. Dane paleoklimatyczne - pozwalające spojrzeć w historię klimatu liczoną setkami tysięcy lat - również pozostawiają nas tylko z hipotezami. Zdecydowana większość naukowców opowiada się za jedną z nich. Ale ponieważ nie stoi za nią bezpośredni dowód - pełnej zgodności nie będzie.

- Co zakłada najpopularniejsza hipoteza?

- Dotychczasowe analizy danych pozwalają nam stwierdzić, że na świecie następuje ocieplenie klimatu. Uważam - jak większość naukowców - że jest ono związane z antropogeniczną emisją CO2.

- Mówiąc prościej: z efektami działalności człowieka polegającymi na spalaniu węgla, ropy, gazu...

- Jak najbardziej. I nie mamy czasu, aby czekać setki lat na to, aż bezpośrednie pomiary potwierdzą tę hipotezę. Trzeba działać. Już pierwszy raport IPCC (Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu) sprzed dwudziestu lat spotkał się z zarzutami, że jest wymysłem niemającym wiele wspólnego z faktami. Ale wiele zjawisk, o których była mowa w tym raporcie, przebiega w sposób, jaki w nim przewidywano.

- Dlaczego nie jest to proces naturalny?

- Procesy powodujące naturalną zmienność klimatu są bardzo dobrze znane i przewidywalne. Większość z nich zachodzi w skali od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy lat. Zatem to wykluczone, aby był to proces naturalny.

- W XVII w. szwedzka armia łupy zdobyte w Polsce wysyłała do swojego kraju konno przez zamarznięty Bałtyk. Może jednak czeka nas globalny mróz?

- Jedyny mechaniz, który mógłby doprowadzić do ochłodzenia, to gwałtowne zatrzymanie cyrkulacji oceanicznej, która powoduje transport olbrzymiej masy ciepłej i słonej wody z obszarów równikowych w kierunku wysokich szerokości geograficznych. Nieprawdopodobne jest, żeby do końca XXI w. ta cyrkulacja uległa zatrzymaniu.

- Zostańmy więc przy efekcie cieplarnianym wywołanym przez człowieka. Co jest jego najbardziej widoczną oznaką?

- Przede wszystkim wzrost temperatury, a poza tym m.in. topnienie lądolodów i podnoszenie się poziomu oceanów. Mieszkańcy kilkudziesięciu wysp na Pacyfiku już poprosili rząd Nowej Zelandii o to, aby pozwolił im osiedlić się u siebie, gdyż niedługo przykryje je ocean. Ten sam los za kilkanaście lat czeka położony na Oceanie Indyjskim archipelag Malediwów.

- Malediwy zatem będą współczesną Atlantydą. A czy jakieś państwa będą beneficjentami zmiany klimatu?

- W rejonie Arktyki powierzchnia lodu jest dużo mniejsza i cieńsza niż jeszcze przed kilku laty. Kraje wysoko rozwinięte już rozpoczęły wyścig do bogactw, które są tam zlokalizowane. A przecież biznes nie poszedłby w tamtą stronę, gdyby eksploatacja zasobów nie była możliwa. To pokazuje jeszcze jeden powód, dla którego niektórzy występują przeciwko hipotezie globalnego ocieplenia.

- W jaki sposób Polska doświadczy jego efektów?

- Do końca XXI w. temperatura w naszym kraju może wzrosnąć nawet o 3 lub 3,5 st. C. Zdaję sobie sprawę, że można stwierdzić: fajnie, to wcale nie jest tak źle...

- Właśnie tak pomyślałem...

- Myli się pan. Ten zdawałoby się niewielki wzrost temperatury pociągnie za sobą zmiany w środowisku naturalnym. Za zmianami termicznymi poszłyby zmiany opadowe. Więcej opadów byłoby w zimie, a mniej w lecie - w okresie wegetacyjnym. Pojawiałyby się więc problemy suszy. Te rzadkie opady w porze suchej przyjęłyby charakter nawalny, na przykład w ciągu doby spadałoby tyle deszczu, ile teraz w ciągu miesiąca. Katastrofalna powódź z 1997 r. kosztowała nas kilka proc. PKB i odbudowywaliśmy efekty jej zniszczeń kilka lat. Istniałaby też potencjalna możliwość występowania zdarzeń atmosferycznych o gwałtownym przebiegu. Nasiliłyby się również fale ciepła. Przypominam, że na początku XXI w. fala ciepła we Francji pochłonęła kilkanaście tysięcy ofiar. Dodatkowo mamy coraz więcej samochodów, produkujemy coraz więcej substancji prowadzących do powstawania smogu i ozonu, co powoduje wiele problemów zdrowotnych. Ocieplenie klimatu sprzyjałoby pojawieniu się w naszym kraju chorób typowych dziś dla cieplejszego klimatu. No i oczywiście pożegnalibyśmy się ze śnieżnymi zimami.

- Uznany włoski mistrz pizzy stwierdził kiedyś nieopatrznie, że pizze serwowane w Polsce nie mają nic wspólnego z włoskimi. Usilnie dopraszano się od niego odpowiedzi, w czym polskie są gorsze. Stwierdził: "Nie mówię, czy są lepsze, czy gorsze, mówię, że są inne". Może na zmiany klimatu należy spojrzeć analogicznie? Cywilizacja nie stoi w miejscu. Nowe choroby, zgoda, ale też nowe leki. Podnosi się poziom wód, zgoda, ale Wenecja będzie zabezpieczona zaporą. Może i szkodzimy środowisku, ale bezsprzecznie długość życia ludzi wydłuża się...

- Bogate społeczności poradzą sobie z szeregiem zmian wywołanych ociepleniem klimatu. I należy przypuszczać, że Polska będzie w ich gronie. Ale wielka część świata nie poradzi sobie. I ludzie tam żyjący będą masowo emigrować do Europy. Czy z tym również sobie poradzimy? Nie wierzę też, że postęp technologiczny będzie tak szybki, żeby pozwolił nam dostosować się do wszystkich zmian, np. do umiejętności całkowitego zabezpieczenia się przed powodziami. Poza tym przecież charakterystyka biologiczna człowieka nie ulegnie zmianie. Ludzie będą dłużej żyć, ale czy będzie to życie beztroskie? Pamiętajmy, że ludzie starsi są bardziej narażeni na uciążliwości klimatyczne.

- Premier Tusk obiecał zmniejszenie emisji CO2 przez Polskę o 20 proc. Przyłączamy się do ratowania planety. Ale czy nasza gospodarka będzie się w stanie dalej rozwijać?

- To bardzo ważny problem. I być może nie jesteśmy dziś gotowi na tak dużą redukcję. Spójrzmy prawdzie w oczy, od kilkunastu lat wiedzieliśmy, że zostaniemy członkami UE, a Unia chce być liderem w ochronie klimatu. Polska za późno spojrzała na ten problem nie jak na problem naukowy, ale gospodarczy.

- Czemu służy ta konferencja, czy powstają na niej jakieś bazowe dokumenty, które będą obligować prace rządów?

- Służy dialogowi. Fakt, że uczestniczą w niej delegacje ze 190 państw, świadczy o tym, że problem jest dostrzegany.

Prof. Mirosław Miętus

Kierownik Katedry Meteorologii i Klimatologii Instytutu Geografii Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert Światowej Organizacji Meteorologicznej. Ma 48 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki