Dziki zjadły emeryta

i

Autor: Marcin Gadomski/Super Express Kaj Ole H. miał 63 lata

Horror na Pomorzu. Dziki zjadły emeryta

2018-08-31 4:32

Makabra! Duński emeryt, Kaj Ole H. (†63 l.), zaginął podczas rowerowej wycieczki w okolicach Łeby na Pomorzu. Po kilku tygodniach jego rozczłonkowane zwłoki znaleźli spacerujący po lesie turyści z Niemiec. Mężczyzna najprawdopodobniej zmarł na zawał, a jego ciałem żywiły się dziki.

Duński emeryt mieszkał na wyspie Bornholm na Morzu Bałtyckim. Na wakacje do Łeby przyjechał 18 lipca. Kaj Ole zamiast wylegiwać się na plaży lub kąpać w morzu, wolał piesze i rowerowe wycieczki po lasach Słowińskiego Parku Narodowego. Turysta przez cały czas utrzymywał kontakt ze swoją rodziną w Danii, której wysyłał wiadomości i zdjęcia z wakacji. Ostatni raz cudzoziemiec widziany był 29 lipca. Wtedy przestał odbierać telefon. Zaniepokojona rodzina zaalarmowała duńską policję, ale poszukiwania prowadzili polscy funkcjonariusze, których o zniknięciu turysty zawiadomiła właścicielka pokoju nad morzem, który wynajął Duńczyk.

– Kobieta 6 sierpnia zadzwoniła na komisariat, ale oficjalne zawiadomienie odnotowaliśmy dopiero 13 sierpnia. Od tego czasu trwały czynności – informuje sierż. Aleksandra Ligmanowska z KPP w Lęborku. Ciało zaginionego mężczyzny znaleziono dopiero 23 sierpnia na terenie Słowińskiego Parku Narodowego w okolicach Czołpina. Zwłoki były w znacznym rozkładzie i zostały nadgryzione przez dziki i lisy. Jednak policjanci nie mają wątpliwości co do tożsamości mężczyzny.

– Z dokumentów znalezionych przy ciele wynika, że jest to poszukiwany od kilku tygodni 63-letni obywatel Danii – mówi Robert Czerwiński z policji w Słupsku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki