Horror w Zabrzu! Pociąg wessał Maję pod wagon

2015-07-11 4:00

Tragedia w Zabrzu na Śląsku. Wojciech S. chciał zrobić swym córeczkom frajdę i zabrał je na kolejowe tory, by obserwowały przejeżdżające tamtędy pociągi. Niestety, wycieczka zakończyła się pod kołami rozpędzonego wagonu. Ojciec z Kingą i Mają trafili do szpitala. Młodsza z dziewczynek po kilku dniach zmarła.

To nie tak miało być. Maja i Kinga od dawna prosiły ojca, aby poszedł z nimi obserwować pędzące pociągi. Wojciech S. w końcu zgodził się na to. Wybrali się w okolicę ul. Jana Galla w Zabrzu. Dochodziła godz. 20, gdy doszło do koszmarnego wypadku. - Ojciec z córkami znajdował się na torach. Cała trójka była na wiadukcie nad ul. Galla. Wtedy nadjechał pociąg. Relacje świadków z pobliskich ogródków działkowych mówią, że maszynista dawał sygnały dźwiękowe, ale rozpędzonego składu nie sposób było wyhamować. Ojciec z córkami przytrzymywali się stalowych barier rozdzielających tory. Jednak podmuch pociągu całą trójkę wessał pod jeden z wagonów - mówi Marek Wypych, oficer prasowy zabrzańskiej policji.

Wszyscy w okolicy usłyszeli rozdzierający ciszę wieczoru krzyk poturbowanych dziewczynek. Ludzie z ogródków działkowych wezwali pomoc. Majka była najciężej ranna. Helikopter przetransportował ją do szpitala w katowickiej Ligocie. Lekarze walczyli o jej życie kilka dni. - Niestety, młodsza dziewczynka zmarła - mówi Marek Wypych.

9-letnia Kinga była lżej ranna. Miała połamaną nogę. Lekarze ją poskładali, założyli gips. Już wróciła do domu. Natomiast Wojciech S.,nadal w ciężkim stanie, znajduje się w szpitalu w Piekarach Śląskich. Ma liczne złamania.

Sprawę wypadku bada Prokuratura Rejonowa w Zabrzu, ale na razie nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.

Zobacz: Psy pogryzły 57-latkę: jej nogi, rękę, głowę i szyję! "Gryzł blisko tętnicy" [WIDEO]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki