Innowacyjna nowoczesna Polska

2025-10-21 0:01 Materiał sponsorowany

Jak powinna wyglądać Polska przyszłości? Podczas debaty „Innowacyjna, nowoczesna Polska” zaproszeni przez „Super Biznes” eksperci rozmawiali o kierunkach rozwoju kraju, roli nowych technologii, edukacji oraz wsparciu dla startupów. W centrum uwagi znalazły się pomysły na zwiększenie konkurencyjności gospodarki i tworzenie przyjaznych warunków do innowacji. To dyskusja o Polsce, która chce być liderem zmian w Europie.

totalizator

i

Autor: Se.pl Od lewej: Tomasz Walczak, redaktor „Super Expressu”; Mariusz Jaszczyk, wiceprezes PFR do spraw finansów i rozwoju; Michał Doligalski, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Nauki; Katarzyna Smyk, dyrektorka przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce; Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP; Karol Wolff, dyrektor Biura Strategii i Transformacji Strategicznej Orlen S.A. oraz Hubert Biskupski, z-ca red. nacz. „Super Expressu” i szef Super Biznesu

Huber Biskupski, „Super Express”:

– Tegorocznego Nobla w dziedzinie ekonomii otrzymali trzej naukowcy zajmujący się innowacjami i ich wpływem na rozwój gospodarczy. Temat więc niezwykle istotny. A czy Polska jest innowacyjna?

Karol Wolff, dyrektor Biura Strategii i Transformacji Strategicznej Orlen S.A.:

Tak, Polska jest innowacyjna, szczególnie jeśli chodzi o energetykę. Transformacja energetyczna w Polsce dzieje się właśnie dzięki innowacjom. Obecnie mamy w kraju 23 GW mocy fotowoltaicznych, na które składa się 1,5 mln instalacji prosumenckich. Są to de facto innowacje wdrażane przez gospodarstwa domowe. To technologie, po których jeszcze 20–30 lat temu nikt się nie spodziewał, że będą generować energię elektryczną na taką skalę. Widzimy, że tam, gdzie jest ekonomika dla wzrostu innowacji, są one przyjmowane, adaptują się szybko i — jak widać — na masową skalę.

Hubert Biskupski: – To może pytanie nie powinno brzmieć, czy Polska jest innowacyjna, ale czy Polacy są innowacyjni.

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP:

– Rozumiem innowacje jako sposób wzrostu gospodarczego albo rozwoju firmy, który polega na tym, że albo dostrzegamy potrzeby, które wcześniej były niedostrzeżone, albo zaspokajamy je w sposób, który do tej pory był niedostępny. I w tym sensie wydaje mi się, że Polska nie jest do końca tak innowacyjnym krajem, jak byśmy chcieli. Moją ulubioną miarą innowacyjności są nakłady funduszy venture capital na nowe innowacyjne firmy, gdy one mają naprawdę duży potencjał rynko wy. I pod względem tej statystyki widać, jak duży dystans Polska ma do nadrobienia. Nakłady funduszy venture capital w Polsce w relacji do PKB to jest 0,02 proc. W Unii Europejskiej to 0,11 proc. PKB. W Stanach Zjednoczonych potrafią sięgać powyżej 0,60 proc. PKB.

Hubert Biskupski:

– Co jest przyczyną tego, że Europa traci w obszarze innowacji? Czy to jest kwestia na przykład regulacji albo nadmiernych regulacji?

KATARZYNA SMYK, dyrektorka przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce:

– To jest proste pytanie, na które jest trudna i skomplikowana odpowiedź. I wydaje mi się, że ciekawym przypadkiem, który warto zbadać, jest niepowodzenie strategii lizbońskiej, którą jako UE ogłosiliśmy 25 lat temu. Chodziło o budowanie gospodarki opartej na wiedzy i byciu liderem w zakresie rozwoju i innowacji. Ten program nie udał się z wielu powodów. Między innymi ze względu na brak należytej koordynacji polityki gospodarczej na poziomie krajowym i na poziomie europejskim, a także brak dobrej współpracy z sektorem prywatnym. 25 lat temu mieliśmy przed sobą wybór, a teraz jest to już konieczność. Tegoroczny noblista Philippe Aghion udowodnił tezę, że żeby się rozwijać, trzeba się zmieniać. Mario Draghi powiedział z kolei, że jeśli nie wypełnimy tej luki między Azją i Chinami, a Europą, to nie będziemy się w stanie utrzymać obecnego poziomu życia. Presja jest więc ogromna. Unia Europejska zaproponowała Kompas Konkurencyjności. Mamy słabości, ale zabieramy się do działania.

TOMASZ WALCZAK, „Super Express”:

– Przez wiele lat, kiedy mówiono o innowacjach, w Polsce traktowano je po macoszemu. Czy przez to nie spóźniliśmy się na proces innowacyjności?

Michał Doligalski, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Nauki:

– Może nie nazywałbym tego opóźnieniem, ale mamy ogromny potencjał innowatorów wśród naukowców, który możemy i potrzebujemy uwolnić. Chodzi też o to, by te innowacje nie były tylko jakąś kalką tego, co możemy dostrzec na rynku europejskim — ale żeby te innowacje na różnym poziomie — procesowym i technologicznym — były kreowane w Polsce. Ten potencjał drzemie w instytutach badawczych, Polskiej Akademii Nauk i uczelniach. Jest wielu naukowców, których chcemy wspierać, by lepiej korzystali ze środków europejskich, nawiązywali współpracę, pozyskiwali środki UE, a później implementowali to — w małych i średnich przedsiębiorstwach w Polsce, ale też otwierali własne działalności, tak by można było z funduszy venture capital pozyskiwać środki.

Tomasz Walczak:

– Polski Fundusz Rozwoju działa na styku innowacji i ich implementowania do biznesu. Z waszej perspektywy Polska ma być z czego dumna?

MARIUSZ JASZCZYK, wiceprezes PFR do spraw finansów i rozwoju:

– Naszą misją jest przede wszystkim mobilizowanie kapitału prywatnego do wspierania innowacyjności i współdziałania z polskimi przedsiębiorcami, by wdrażali innowacje. Jako PFR, poprzez naszą spółkę zależną PFR Ventures, już zainwestowaliśmy ponad 6 mld złotych w ponad 1000 polskich podmiotów. Czyli te inwestycje w innowacyjność robimy w sposób pośredni — z innymi funduszami, z profesjonalnymi funduszami inwestycyjnymi — inwestujemy w polskie start -upy i przedsiębiorców, by mogli się rozwijać i wychodzić na rynki zagraniczne. Robimy to także bezpośrednio. Jak państwo wiedzą ważne jest obecnie hasło „podwójnego zastosowania” – innowacji, które mogą służyć i obronności, i sektorowi cywilnemu. Jesteśmy jednym z akcjonariuszy znanej spółki WB Electronics, jeśli mówimy o zastosowaniach podwójnych. Robimy inwestycje bezpośrednie w polskich przedsiębiorców. Co ważne: kreujemy ekosystem wspierający polskich przedsiębiorców.

Hubert Biskupski:

– Cały czas zmagamy się z niewykorzystanym potencjałem współpracy uczelni z firmami — zarówno spółkami Skarbu Państwa, jak i kapitałem prywatnym. Co możemy zrobić, żeby ten styk biznesu i nauki nie był wąski?

Karol Wolff:

– Mówiąc o styku biznesu i nauki, mówimy de facto o dwóch rzeczach.  Z jednej strony chodzi o wdrażanie innowacji, czy nowych technologii i tu mamy sporo sukcesów. Z drugiej strony, to kwestia wypracowywania nowych technologii, co jest trudniejsze, bo wymaga zaangażowania kapitału naukowego, pracy z uczelniami, instytutami, ale także po prostu kapitału finansowego. Jeśli mówimy o finansowaniu, to w przypadku technologii na niskim stopniu zaawansowania, jest duża szansa, że technologia poniesie porażkę, nie zostanie skomercjalizowana, nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Stąd potrzebna jest gotowość do ponoszenia porażek w projektach innowacyjnych. W Orlenie wiemy, że 8 albo 9 na 10 projektów może nie wyjść, ale ten jeden, dwa, które zostaną wykorzystane — muszą być na tyle mocne, by przykryć straty poprzednich. Jako duży biznes mamy dwie ścieżki: inwestowanie w technologię samodzielnie, uwzględniając ryzyko lub inwestowanie w technologię na późniejszym etapie, minimalizując ryzyko.

Hubert Biskupski:

– Czy jest możliwe bycie innowacyjnym państwem bez dużego wkładu państwa w tę innowacyjność?

Kamil Sobolewski:

– Pytanie zawiera sugestię, że albo jako biznes będziemy sami, albo pomagać nam będzie państwo. Ja już nie zakładam takiej sytuacji, że państwo przeszkadza. Mówimy tutaj o pomocy albo przynajmniej o życzliwej obojętności. Jest trzecia możliwość: że państwo na przykład potokiem regulacji, które ciągle zmieniają otoczenie biznesowym, zwiększa niepewność i powoduje, że trudniej jest być innowacyjnym. Patrząc na obecny krajobraz innowacji w Polsce, mamy trzy atuty. Pierwszy, jest unikalna w skali Europy duża ilość firm, które powstały z maleńkich, a dzisiaj są naprawdę duże. Polska pod tym względem się wyróżnia, wyróżnia się na plus. Drugą kwestią, którą mamy i którą uważam, że jest bardzo silna, to ludzie: obecności Polaków w Dolinie Krzemowej, w najpoważniejszych firmach z sektora technologii, wskazuje, że polskie kompetencje są wybitne. Potrzebujemy jednak ekosystemu, w którym to będzie się rozwijać. Na pewno wymagane są uczelnie techniczne, które będą produkować genialnych doktorów. Tylko że ci doktorzy to jest tylko jeden z elementów, bo potrzebni są też ludzie, którzy potrafią te biznesy tworzyć i jest potrzebna cała infrastruktura finansowa.

Hubert Biskupski:

– Państwo czy szerzej Unia Europejska są potrzebne do tworzenia innowacji? Czy może jego regulacje są przeszkodą?

Katarzyna Smyk:

– Problem regulacji dotyczących innowacyjności w Europie, to problem istnienia 27 reżimów i niemożliwość wyjścia albo napotykanie na bariery, jeżeli chcemy przekroczyć granicę jednego kraju. Problemem jest więc fragmentaryzacja, a nie regulacja. Wiem, co myśli się o europejskiej regulacji, ale tu potrzebujemy uproszczonego reżimu regulacyjnego, który będzie transgraniczny. I wiele pomysłów w tym okresie istnieje. Na przykład idea 28 reżimu, to znaczy zamiast zmieniać regulacje w państwach członkowskich, bo jest to czasochłonne i trudne, start-upy i scale-upy mogą mieć alternatywny system, który one będą mogły wybierać, gdyby chciały inwestować i rozwijać się. Oprócz regulacji potrzebne jest finansowanie. Mimo dużych środków finansowych, które mamy w Europie, mamy wielki problem braku wystarczających funduszy na innowacje, bo występują różnego typu bariery, choćby obawa przed ryzykiem. Powstała więc inicjatywa Unii Oszczędności i Kapitału, żeby tworzyć rozwiązania paneuropejskie i żeby zachęcać doinwestowania.

Tomasz Walczak:

– Z jednej strony biznes oczekuje, że państwo będzie skarbonką dla innowacji, z drugiej oczekuje minimum regulacji. Da się to pogodzić?

Michał Doligalski:

– Myślę, że najważniejszy jest zrównoważony rozwój, czyli wypośrodkowanie regulacji i deregulacji, ale przede wszystkim stworzenia możliwości i dawania narzędzi na różnym poziomie — i naukowcom, i biznesowi poprzez fundusze kapitałowe. Zależy na tym, żeby badania, które są prowadzone na uczelni, miały taką dobrą ścieżkę implementacji w przemyśle i tu już pewne rozwiązania mamy. To chociażby doktorat wdrożeniowy, którego ideą jest praca doktorska realizowana we współpracy z firmą. Jest umowa trójstronna: uczelnia, naukowiec i firma, która później wyniki tych prac badawczych w założeniu ma implementować u siebie w przedsiębiorstwie, żeby zwiększyć swoją konkurencyjność i innowacyjność.

Tomasz Walczak:

– Jaką rolę powinno pełnić państwo w procesie innowacji? Ponosić ryzyko w raczkujących start-upach? Czy włączać się dopiero na pewnym etapie dojrzałości projektu, kiedy to ryzyko się zmniejsza?

Mariusz Jaszczyk:

– Wiadomo, że inwestor będzie chciał zainwestować pieniądze tam, gdzie poziom ryzyka jest najniższy, a stopa zwrotu największa. W naturalny sposób moglibyśmy dojść do twierdzenia, że będziemy inwestować w firmy, które już udowodniły, że ich pomysł przyniesie stopę zwrotu. Tylko jeżeli wszyscy będziemy myśleli w ten sposób, nigdy nie powstaną nowe innowacyjne firmy zakładane przez tych doktorów, o których mówiliśmy, bo nie będzie finansowania na etapie początkowym. Dlatego ważne jest takie całościowe podejście do budowania ekosystemu wsparcia innowacyjności i w ogóle przedsiębiorczości wśród Polaków od poziomu najniższego: czyli rozwijania pomysłu na biznes poprzez później fazę akceleracji, umiejętność ubiegania się o chociażby o wsparcie z programów, które już istnieją i finalnie współpracę z nami i zwracanie się po fundusze, które umożliwiają dalszy rozwój. Mówiąc najkrócej, nie ma takiego konkretnego punktu na osi rozwoju firmy, w którym moglibyśmy wskazać, że jakaś firma nie potrzebuje już wsparcia w przekonaniu, że jak się nauczysz pływać, to znaczy, że przeżyjesz. Nie, musimy działać od początku do momentu, kiedy ta firma będzie znana na świecie.

Totalizator sportowy

i

Autor: Totalizator sportowy/ Materiały prasowe

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki