pijany kierowca, alkomat, alkohol

i

Autor: Shutterstock

To jest bat na pijanych kierowców

2017-08-08 17:00

Ten facet nie zna litości dla ludzi, którzy siadają za kółkiem po pijanemu. Gdy tylko widzi, że kierowca jest daleki od normalnego postrzegania świata od razu reaguje. W ten sposób złapał już pięciu pijanych kierowców. Ostatniego z nich w ubiegły weekend. Marek Durdyń (33 l.) z Gliwic (woj. śląskie) mówi, że nigdy nie przestanie.

Marek Durdyń podjechał swoim samochodem,pod sklep. Była noc. Nie zdążył nawet wysiąść, gdy zorientował się, że człowiek wychodzący ze sklepu i wsiadający do białego seicento na pewno nie wypił jednego piwa, - Nawet nie wysiadłem z auta. Pojechałem za nim. Zawiadomiłem policję. W pewnym momencie seicento zwolniło, ja przyspieszyłem i zajechałem mu drogę. Kierowca nie robił żadnych trudności. Gorzej jego kompan. Trochę mnie rozbawił, gdy wyszedł z seicento, wartego może z 500 złotych, i powiedział: słuchaj skur... grupa moich prawników cię zniszczy – opowiada Marek Durdyń.

Doświadczenie nie zawiodło pana Marka. Kierujący seicento był pijany, podobnie jak jego kumpel zasiadający na fotelu obok kierowcy. Jakby tego było mało w bagażniku seicento gnieździły się dwie młode kobiety. Jedna z nich uciekła z ośrodka wychowawczego. Dzięki postawie Marka Durdynia potencjalne zagrożenie zostało zlikwidowane. Nie pierwszy raz.

Gliwiczanin zaliczył właśnie pijanego kierowcę nr 5. Choć sam twierdzi, że nie nie poluje na kierowców, to jednak statystyki mówią same za siebie. W przeciągu czterech lat dzięki jego spostrzegawczości policja zatrzymała dwóch kierowców TIR-ów, którzy prowadzili po pijanemu. Potem w sidła Pana Marka wpadł niedoszły radny z Tarnowskich Gór oraz obywatel Ukrainy. - Z niedoszłym radnym było tak, że po prostu zablokował mi samochód. Podszedłem do niego i poprosiłem, żeby odjechał, jak spuścił szybę, to poczułem jedną, wielką gorzelnię – opowiada Marek Durdyń. - Drugi przypadek był z moi znajomym taksówkarzem. Podjechaliśmy pod sklep i od razu zauważyłem, że chłop wsiadający do jednego z samochodów ma już dużo wlane. Poprosiłem znajomego, żeby za nim jechał. Dogoniliśmy pijaka. Miał ze dwa metry i się rzucał, ale dałem sobie radę. Jak przyjechała policja, jadąca z nim kobieta mówiła do policjantów: patrzcie ile macie roboty przez tego debila – dodaje pan Marek.

Postawa Marka Durdynia jest komplementowana przez policje. I oczywiście zwykłych ludzi. Sam bohater mówi, że nigdy nie przestanie. - Trzeba reagować. Nie zareagujesz, to być może pijany kierowca zabije ciebie albo twojego bliskiego. Kiedy złapałem jednego z pierwszych pijanych, to nie chciałem rozgłosu. Wówczas zgłosiła się do mnie fundacja, która pomaga poszkodowanym w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców. Spotkałem się m.in. z dziewczyną, która nie miała obu nóg i ręki. Zrobił jej to pijany kierowca. Od tego czasu nie mam wątpliwości. I nie ma tak jak powiadają ludzie, że potem będziesz ciągają po sądach. Ja zatrzymałem już pięciu pijanych kierowców, a w sądzie jeszcze nie byłem. I nie boję się. Od małego trenuję sport, 10 lat trenowałem judo – mówi nam Marek Durdyń.

- Odrębna sprawa to kary dla pijaków za kółkiem. Powinny być wyższe. Powinno się konfiskować samochody, bez względu na to, czy należą do pijanego, czy nie. Potem licytacja, a pieniądze powinny być przeznaczane na poszkodowany w wypadkach – kończy gliwiczanin.

Zobacz: Pijany 24-latek wjechał samochodem w słup. Jego kolega zginął [ZDJĘCIE]

Sprawdź: Pijany RADNY prowadził traktor. Miał 2,5 promila!

Dowiedz się: Śmiertelny wypadek w Zakrzewie koło Wejherowa. PIJANY zabił dwie osoby i chciał uciec

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki