Kaczyński zdusił bunt w partii

2010-09-11 12:00

No i po buncie! Jarosław Kaczyński (61 l.) zamknął usta Elżbiecie Jakubiak (44 l.), która nadal pozostanie zawieszona w prawach członka PiS. Ton zmieniła też Joanna Kluzik-Rostkowska (47 l.), która nie wypowiada już prezesowi posłuszeństwa, tylko ostrożnie dobiera słowa. A inni partyjni liberałowie? Wyłączyli telefony i milczą. Widmo rozłamu partii zostało zażegnane. Przynajmniej na razie.

- Moje zawieszenie jest od teraz wewnętrzną sprawą partii - przyznała po wyjściu ze spotkania z prezesem Jakubiak. Upokorzona z trudem trzymała fason. Przyznała jednocześnie, że nie rozmawiała z prezesem o powodach jej zawieszenia.

- Nie wiem, dlaczego to ona stała się ofiarą. Z jednej strony PiS chce budować swoją pozycję na micie Lecha Kaczyńskiego, a z drugiej w tak brzydki sposób obchodzi się z jego ulubienicą. To kompletnie niezrozumiałe - mówi "Super Expressowi" Antoni Mężydło (56 l.), dziś poseł PO, a jeszcze niedawno bliski współpracownik Kaczyńskiego.

Według dr. Rafała Chwedoruka, upokorzenie Jakubiak może być oznaką ogromnej determinacji Kaczyńskiego. - Prezes chce w ten sposób pokazać, że konsolidacja partii i wyzwania wyborcze są dla niego ważniejsze nawet od aspektów osobistych - ocenia politolog.

Tak czy inaczej uderzenie w Jakubiak przynajmniej na jakiś czas ostudziło rozgrzane głowy wewnątrzpartyjnej opozycji. Paweł Poncyljusz (41 l.), Jan Ołdakowski (38 l.), Adam Hofman (30 l.) czy Mariusz Kamiński (32 l.) w ogóle nie wypowiadają się na temat wewnętrznej sytuacji w PiS. Złagodniała też Joanna Kluzik-Rostkowska. - Mam wielką nadzieję, że to co, stało się w PiS, było przesileniem i że po tym wszystkim będziemy potrafili usiąść i porozmawiać - mówiła wczoraj w TOK FM.

Kaczyński wygrał partyjną rozgrywkę, ale czy na dobre zamknął usta partyjnej opozycji? - Myślę, że tacy ludzie jak Ołdakowski czy Poncyljusz nie chcą swoimi nazwiskami autoryzować takich wypowiedzi, jak ta, że Polska to kondominium rosyjsko-niemieckie, a katastrofa w Smoleńsku to zamach - mówi Mężydło.

Co więc mogą zrobić partyjni liberałowie, skoro próba zmiany partii od wewnątrz zakończyła się klapą? Mówi się, że część posłów PiS może niebawem znaleźć się w Polsce Plus (ugrupowanie założone przez byłych polityków PiS). Problem w tym, że Polska Plus cieszy się poparciem zbliżonym do zera. Wielu posłów mogłoby zostać na lodzie i z kredytami w banku.

- A mają te kredyty? To niedobrze, jak kwestie materialne mają wpływ na podejmowanie decyzji - ucina Mężydło.

Trudno też spodziewać się, by pisowcy liberałowie wybrali jeszcze bardziej ryzykowny scenariusz, czyli pójście własną, polityczną drogą. - To skazywanie się na niebyt. Przykład Ludwika Dorna jest wystarczającą przestrogą - przypomina dr Chwedoruk. Jego zdaniem nie pozostaje im nic innego, jak tylko zamilknąć albo... zmienić zawód.

Partyjni reformatorzy są przekonani, że polityczny kurs obrany przez prezesa prowadzi partię do klęski. A już na pewno nie pozwoli na odbicie od PO centrowego elektoratu. Dlaczego więc prezes tak silnie skręcił na prawo? Według Antoniego Mężydły, Kaczyński uległ grupie Kurskiego i Ziobry, którzy wmówili mu, że gdyby grał tragedią smoleńską, wygrałby wybory prezydenckie. - Prezes powodowany emocjami i bólem po stracie brata uwierzył Ziobrze. Na razie ma go więc w ręku. W tej sytuacji za parę miesięcy PiS może stać się LPR-em, partią co najwyżej kilkunastu procent - twierdzi Mężydło.

Ale dr Chwedoruk twierdzi, że zachowanie prezesa to wyrachowana gra. - Proszę pamiętać, że symbolem PiS jest Jarosław Kaczyński, a potem Zbigniewa Ziobro. Tacy ludzie jak Jakubiak czy Migalski są przez przeciętnego wyborcę PiS średnio kojarzeni - mówi politolog.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki