Dziadek 10-letniej Julki: Nie oddam jej nikomu! Ile będę mógł, będę się nią opiekował

2014-01-06 11:56

Prawdopodobnie we wtorek ze szpitala wyjdzie 10-letnia Julia, ofiara wypadku w Kamieniu Pomorskim, w którym straciła rodziców. Dziadek Julii w rozmowie z "GS24" mówi, że dziewczynka w chwili wypadku była cały czas przytomna. "Tata nie żyje. Dużo krwi było. Ale czemu mama nie żyje?" - miała powiedzieć dziewczynka w rozmowie ze swoją ciocią.

- [Julia] czuje się dobrze. Nie może chodzić. Trzeba ją na rączkach nosić. Ona ma uszkodzone bioderko jedno - mówił Eugeniusz Pożarski, dziadek 10-letniej Julki, która w wypadku w Kamieniu Pomorskim straciła rodziców.

Zobacz też: Julia cały czas płacze za rodzicami. Została osierocona, bo pijany bydlak wsiadł za kierownicę!

Dziadek dziewczynki zapytany o to, czy Julka będzie chodzić, odpowiada, że do miesiąca czasu musi leżeć i nie wolno jej wstawać.

Julia była przytomna, wszystko pamięta

Dziadek Julki w rozmowie z "GS24.pl" potwierdza, że Julka cały czas była świadoma tego, co się dzieje. Straciła przytomność dopiero, kiedy jechała karetką. Dziewczynka pamięta moment wypadku:

- Ona wszystko pamięta, bo jak mówiła, moja starsza córka pojechała, to mówi: "Tata nie żyje. Dużo krwi było. Ale czemu mama nie żyje?" - mówi pan Eugeniusz.

Dziadek dziewczynki bardzo chce, żeby Julia z nim została. - Nie oddam nikomu jej. Ile będę mógł, będę się nią opiekował (...) To jest nasza pociecha - dodał.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki