Kamienicznik zabiera nasz dom

2008-08-06 8:15

To nieprawda, że nie zwracamy nieruchomości.

Zachodnia prasa atakuje nas, że Polska do dziś nie rozliczyła się z byłymi właścicielami z mienia przejętego najpierw przez nazistów, a potem przez PRL. Tymczasem tysiące przedwojennych kamieniczników odzyskuje swój majątek. Nie ma dnia, by do sądów w całym kraju nie trafiały kolejne pozwy.

O Boże, co z nami będzie?! Chcą nas wyrzucić na bruk - załamują ręce lokatorzy budynku przy ulicy Brzeskiej na warszawskiej Pradze. Przedwojenny właściciel ich kamienicy właśnie zaczął walczyć o odzyskanie domu. Kilkanaście rodzin drży ze strachu, że straci dach nad głową.

Niedawno amerykański Kongres poparł roszczenia polskich Żydów w stosunku do naszego kraju. Amerykańscy politycy chcą zmusić nas do oddania im utraconego wskutek wojny oraz późniejszych dekretów komunistycznych mienia.

Zachodni politycy i komentatorzy, którzy atakują Polskę, zdają się nie zauważać, że część majątków zwrócono już w latach 90., a kolejne odzyskiwane są nawet teraz na drodze procesów sądowych. Nikt nie martwi się natomiast losem lokatorów kamienic, którzy od lat legalnie je zamieszkują. Dawni właściciele domów lub ich spadkobiercy, którzy odzyskują mienie, często nie liczą się z losem tych ludzi. - Sami dbaliśmy o wszystko. Wymienialiśmy instalacje, wstawialiśmy nowe okna. Teraz ktoś chce nam to zabrać - mówi przerażona Lucyna Świątek (67 l.). Po latach zgłosił się bowiem spadkobierca budynku, w którym mieszka. - Albo zostaniemy wyrzuceni na bruk, albo czynsze wzrosną tak, że w życiu się nie wypłacimy - wtóruje jej Zofia Kopczyńska (60 l.). Kobiety boją się, że podzielą los mieszkańców łódzkiej kamienicy stojącej na rogu alei Kościuszki i Mickiewicza. Od Skarbu Państwa przejął ją prywatny właściciel. Robił wszystko, by lokatorów wyrzucić z ich mieszkań. Podnosił czynsz do niebotycznych rozmiarów, odcinał wodę i gaz. W końcu ludzie pouciekali do innych mieszkań, a jego kamienica stoi dziś zupełnie pusta i służy jako stojak na reklamy.

To Niemcy powinny płacić

Rozmowa z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem (60 l.), historykiem

"SE": - Skąd bierze się spór o mienie pożydowskie?

P.W.: - Jest to pokłosie II wojny światowej. Niemcy wywłaszczyli ludność żydowską ich nieruchomości. Żydów najpierw skoncentrowano na terenie gett, później wywieziono do obozów, a na końcu wymordowano. W związku z tym te domy, te posiadłości zostały przyjęte przez Niemców. Po wojnie państwo polskie przejęło te dobra traktowane jako poniemieckie na własność. Podobnie zresztą zrobili Czesi i kilka innych państw.

- Jak Polska powinna teraz się zachować?

- Obywateli polskich pochodzenia żydowskiego nie wywłaszczały władze polskie - zatem to nie Polska powinna ponosić odpowiedzialność za tę czynność. Jeżeli nieruchomości zostały zniszczone w trakcie wojny, no to przecież nie jest to wina Polski. Zniszczyli je Niemcy.

- Zatem jaki sposób rozwiązania tegoĘproblemu jest sprawiedliwy?

- Wydaje się, że należałoby rozliczyć wartość domów i gruntów według stanu z 1 września 1939 roku; natomiast odliczyć wszystkie inwestycje. Nie może być sytuacji, że przedwojenny właściciel jakiejś rudery otrzyma zwrot np. fabryki, tylko dlatego, że została wybudowana na jego gruncie. Sprawiedliwe byłoby przekierowanie części roszczeń na stronę Niemiec.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki