KNOROZY: Zabili nam mamusię bo POSZŁA DO ŁÓŻKA SĄSIADA

2012-02-26 11:28

Gabryś (5 l.), Wiktor (3 l.) i Marysia (2 l.) to jeszcze maluchy, ale już musiały się pogodzić z tym, że mamusia wolała od nich imprezy u sąsiada. Balangi wydłużały się i wydłużały, aż w końcu mama przestała w ogóle pojawiać się w domu... Swoje postępowanie kobieta przypłaciła życiem. W czasie jednej z balang została zamordowana. Ktoś dźgnął ją nożem, kiedy leżała w łóżku sąsiada.

Monika B. (†27 l.) związała się z Marcinem Szczygłem (31 l.) osiem lat temu. Zamieszkali we wsi Knorozy (woj. podlaskie) i doczekali się trójki dzieci. Wszystko układało się dobrze, dopóki 27-latka nie zaczęła zaglądać do kieliszka.

- Prowadziłem stolarnię, planowaliśmy budowę nowego domu. Ale Monika wolała imprezy niż rodzinę - skarży się na swoją małżonkę pan Marcin.

Ich związek zamienił się w piekło. Kobieta coraz częściej zaczęła znikać z domu i wracać pijana, aż wreszcie porzuciła rodzinę i wprowadziła się do... sąsiada przez płot, Mirosława F. (35 l.).

- Zakochała się we mnie, to ją przyjąłem - wzrusza ramionami pan Mirek. U boku kochanka Monika nigdy nie trzeźwiała.

- Patrzyłem na to i płakałem. Bałem się cokolwiek zrobić, by nie trafić do więzienia - mówi pan Marcin, który w tym czasie sam musiał się zajmować trójką dzieci.

Związek Moniki z sąsiadem trwał sześć tygodni. Po jednej z libacji 27-latka nie podniosła się już z łóżka kochanka. Leżała martwa w jego pościeli z raną od noża na ciele. To jednak nie Mirosław F. zabił. - Nic nie wiem. Spałem - zarzeka się 35-latek. Mordercą okazał się jeden z uczestników libacji Lech D. (52 l.). Mężczyzna usłyszał już zarzut zabójstwa i trafił do aresztu. - Nie wiem, co powiedzieć dzieciom. Nie byliśmy na pogrzebie Moniki. Pojedziemy na jej grób, gdy przyjdzie na to pora - mówi pan Marcin, tuląc do siebie dzieci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki