KONINA w KLOPSIKACH w restauracjach sieci IKEA

2013-03-03 1:16

Afera z końskim mięsem zatacza coraz szersze kręgi. Wiadomo już, że końskie mięso udające wołowinę trafiło do podradomskiej firmy Quantum Foods Global produkującej między innymi hamburgery, wędliny czy... klopsiki sprzedawane klientom w sklepach Ikea. Przedstawiciele firmy przepraszają klientów i twierdzą, że sami również zostali oszukani.

Zakład przetwórstwa mięsa w podradomskich Białobrzegach pracuje jak co dzień, choć to właśnie klopsiki produkowane tutaj były zanieczyszczone końskim mięsem. - Zmieniło się tyle, że z każdej dostawy mięsa trzeba pobrać próbkę do badań DNA - wyjawia anonimowo jeden z pracowników.

Przedstawiciele firmy od początku afery współpracują ze służbami weterynaryjnymi. I przepraszają klientów.

- Przykro nam, że wprowadziliśmy w błąd naszych klientów, oferując im w dobrej wierze produkt, który okazał się niezgodny z deklaracją składu. Z własnej inicjatywy i na własny koszt do czasu wyjaśnienia zajścia wprowadziliśmy ponadstandardową procedurę kontrolną. O wszystkim powiadomiliśmy też naszych klientów - wyjaśnia Piotr Wosik z Quantum Foods Global.

Efekt? Szwedzka Ikea natychmiast wycofała ze sprzedaży klopsiki, które kupowała od Quantum Foods.

Jak dowiedział się "Super Express", feralna partia mięsa, która trafiła do podradomskiego zakładu, to 7 ton. Sprawę badają służby weterynaryjne. - Ustalamy, na jakim etapie procesu produkcyjnego doszło do sprzedaży koniny jako mięsa wołowego. Nie wykluczamy żadnej możliwości - tłumaczy Paweł Jakubczak, mazowiecki lekarz weterynarii.

- My również czujemy się ofiarą zdarzenia. Dostaliśmy od naszych dostawców pisemne zapewnienia, że dostarczana wołowina nie zawiera genów innych zwierząt. Zostaliśmy po prostu oszukani - zapewnia Piotr Wosik.

Z naszych informacji wynika, że konina trafiła do zakładu w Białobrzegach od polskiego sprzedawcy, już przetworzona, jako rozdrobnione mięso. - Nie sposób bez testów DNA rozpoznać, czy mięso w takiej postaci to konina czy wołowina. Mamy dokumenty, w których sprzedawca deklarował, że kupujemy wołowinę. Dlatego to sprawa dla prokuratury - kwituje Wosik.

Oświadczenie

"Przykro nam, że wprowadziliśmy w błąd naszych Klientów, oferując im w dobrej wierze produkt, który okazał się niezgodny z deklaracją składu. My również czujemy się ofiarą zdarzenia (...). Na własny koszt do czasu wyjaśnienia zajścia wprowadziliśmy ponadstandardową kontrolę, mającą na celu zidentyfikowanie ewentualnych dostaw surowców zawierających geny końskie" - zapewnił nas pisemnie rzecznik zakładów w Białobrzegach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki