Kot fajtłapa wezwał strażaków

2019-03-06 17:14

Miauuu, ratunku! Miauuu, zdejmijcie mnie stąd! Miauuuu, już nigdy nie zrobię czegoś tak głupiego! Miauuu… Te kocie lamenty niosły się z korony wielkiego drzewa w Mysłowicach na Śląsku, aż usłyszeli je dzielni strażacy i ruszyli z pomocą.

Łatwo wejść na drzewo, trudniej z niego zejść. Przekonał się o tym niesforny kotek, który urwał się swemu panu i postanowił sprawdzić, czy ziemia naprawdę jest okrągła. - Jak wdrapię się na ten modrzew, to się przekonam – postanowił. Ale jak już wlazł i spojrzał w dół, to ziemia wydała mu się dramatycznie płaska, twarda i jakże odległa. Struchlał, zaczął drżeć jak osika i rozmiauczał się wniebogłosy. Po chwili pod modrzewiem przy ul. Różyckiego stała już spora gromadka gapiów i czyniła zakłady, czy kotek dotrwa do przyjazdu strażaków. Nie tylko dotrwał, ale dał się upakować do strażackiego podnośnika, bezpiecznie zjechał na ziemię i z miejsca szurnął w ramiona swego pana. - Już będę grzeczny! - zamiauczał, dziękując strażakom, którzy za swe poświęcenie nie wzięli ani grosza, bo takie już u nich zwyczaje.

Polecany artykuł:

Wykuli kota z lodu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki