Filmik, który został opublikowany na YouTube, pokazuje dzień z życia pary lesbijek, która nie może zalegalizować swojego związku w Polsce. Przekaz jest jeden: związki homoseksualne powinny być zalegalizowane, powinna być możliwa ich formalizacja. I tu zaczyna się problem, bo spot powstał za pieniądze podatników, którzy nie zawsze zgadzają się myślą przewodnią wypływającą ze spotu. Co na to TVP?
– Jako nadawca publiczny mamy ugruntowane przekonania, co służy lansowaniu społecznie pożytecznych postaw. Z pewnością jest wśród nich szerzenie postaw otwartych i tolerancyjnych. Z równym spokojem przyjmujemy zarzuty rzekomej klerykalizacji, jak i rzekomego "lewactwa". Tak długo, jak telewizja jest karcona z obu stron społecznej i politycznej sceny, tak długo możemy być spokojni, że wypełniamy misję publiczną we właściwy sposób - takie stanowisko TVP w sprawie kontrowersyjnego spotu promującego homoseksualizm przekazał rzecznik Jacek Rakowiecki.
Zupełnie inne zdanie na ten temat ma posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, która twierdzi, że zarząd telewizji z tego spotu powinien zostać rozliczony, ponieważ Polacy są "są zmuszeni do finansowania propagandowych, ideologicznych filmików, które obrażają ich przekonania i system wartości".
– (...) Z tego powinien być rozliczony zarząd telewizji publicznej i ci, którzy mają na to wpływ - twierdzi Pawłowicz. Posłanka PiS twierdzi, że „narusza on konstytucję, która w art. 18 definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny i nakłada na państwo obowiązek ochrony i promocji tej wspólnoty rodzicielstwa i macierzyństwa”.
Zobacz też: Grała już lesbijkę. Teraz zostanie kociakiem Jamesa Bonda! Kim jest Léa Seydoux?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail