LIMANOWA: ŚMIERĆ PACJENTA z Laskowej. Lekarze wypisali UMIERAJĄCEGO TADEUSZA Pachowicza ze szpitala

2013-04-26 17:42

Potworny ból rozsadzał mu piersi. Nie pozwalał nawet normalnie oddychać... Tadeusz Pachowicz (†41 l.) z Laskowej (woj. małopolskie) dwa razy szukał pomocy w limanowskim szpitalu. I dwa razy został stamtąd zwolniony do domu.

Kiedy ból nie ustępował, mężczyzna poszedł do wiejskiej przychodni. Jednak na ratunek dla niego było już za późno. Pan Tadeusz zmarł. Osierocił pięcioro dzieci...

Tragedia mężczyzny, jego droga przez mękę rozpoczęła się w niedzielę wieczorem. - Mąż nagle poczuł się źle - opowiada żona zmarłego, Krystyna Pachowicz (41 l.).

- Zaczął skarżyć się na ostry ból w klatce piersiowej i plecach - wspomina. Natychmiast wezwała pogotowie, które zabrało chorego do szpitala w Limanowej. Tam zlecono mu EKG. Mężczyzna dostał środek przeciwbólowy - ketonal i kroplówkę. Ból jednak nie ustępował. Lekarz zalecił więc pyralginę.

- Było już po północy, a mąż był blady z bólu. Zrobili mu powtórne EKG i... wypuścili do domu - mówi pani Krystyna.

Następnego dnia pan Tadeusz wcale nie czuł się lepiej. Około godz 14. córka znalazła go nieprzytomnego. Pan Tadeusz znów trafił do limanowskiego szpitala. Tam ponownie zrobiono mu EKG. A ledwie żywemu pacjentowi lekarz zalecił... relanium i magnez.

Wieczorem zaś wypisał go do domu. Konający z bólu mężczyzna przetrwał jakoś noc. A rankiem pojechał do miejscowej przychodni. Tam zmarł... - Stał z wynikami w ręku, nagle się przewrócił i... to był koniec - opowiada pani Krystyna.

Pan Tadeusz osierocił pięcioro dzieci. Jego żona została bez środków do życia. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, lekarze mogli przeoczyć tętniaka, który pękł w ciele chorego...

W limanowskim szpitalu nikt nie chciał z nami wczoraj rozmawiać. Dzień wcześniej jednak Mariusz Bobula, dyrektor ds. medycznych szpitala w Limanowej, przekonywał dziwnnikarzy, że pacjenta wypisano z SOR, gdyż nie było wskazań do hospitalizacji.

Pani Krystyna ma ogromny żal do lekarzy z Limanowej. Twierdzi, że kiedy jej mąż po raz drugi trafił do tamtejszego szpitala, nikt się nim za bardzo nie interesował. - Poza EKG nie zlecono żadnych badań, by odkryć przyczynę tego potwornego bólu. Nie wezwano na konsultacje żadnego specjalisty - rozpacza kobieta.

Wczoraj wizytę wdowie złożył dyrektor szpitala. Złożył jej kondolencje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki