Sygnał o tym, że z czworonogiem dzieje się coś złego, dotarł do strażników miejskich z Animal Patrolu. Gdy przyjechali do mieszkania kobiety zastali w nim przeraźliwie chudą sukę, która na dodatek miała złamaną przednią łapkę. Jakby tego było mało psina była trzymana w wannie. Strażnicy odebrali zwierzę i przewieźli je do weterynarza. Tam okazało się, że zamiast 30 kilogramów waży zaledwie 10. Następnego dnia funkcjonariusze powiadomili o zdarzeniu prokuraturę, która wydała nakaz zatrzymania kobiety. W trakcie pierwszych rozmów ze śledczymi Sandra K. przyznała, że pies trafił pod jej opiekę w listopadzie ubiegłego roku. Miała się nim zajmować przez kilka tygodni na czas nieobecności swojej matki, która jest jego właścicielką. W międzyczasie kobiety zerwały jednak ze sobą kontakt, więc amstaff pozostał na utrzymaniu 27-latki. Tymczasem – jak zeznała – nie było jej stać na zapewnienie mu pożywienia i opieki medycznej. Wyjawiła jednak, że... namiętnie lubiła wydawać pieniądze na zabiegi manicure.
- Zdaniem podejrzanej zajmowała się psem prawidłowo, a w wannie trzymała go jedynie na czas sprzątania – mówi Krzysztof Kopania (53 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem grozi jej teraz 5 lat więzienia.
i
i
i
i