ŁÓDŹ. Mirosław Kulczycki, dziadek PORWANEJ 11-letniej JULII: Potworze co z nią zrobiłeś - NOWY PORTRET PAMIĘCIOWY PORYWACZA

2012-03-21 13:35

To były najgorsze godziny w moim życiu - mówi Mirosław Kulczycki (58 l.) dziadek 11-letniej Julii z Łodzi. Jego wnuczka zniknęła w poniedziałek na kilka godzin. Nieznajomy mężczyzna uprowadził ją spod domu około godz. 13. Odwiózł wieczorem. - Co ten drań mógł przez tyle czasu z nią robić? Jaką krzywdę mógł jej uczynić? - pan Mirosław nie kryje przerażenia.

Sprawę bada policja. Sporządzono już portret pamięciowy kidnapera. Wczoraj dziewczynka była przesłuchiwana w obecności biegłego psychologa. Z jej relacji wynika, że mężczyzna woził ją samochodem przez kilka godzin. W pewnym momencie kazał jej się położyć na tylnym siedzeniu i przykryć kocem. Dziewczynka powiedziała też, że koła auta zakopały się w ziemi lub piasku i samochód nie mógł odjechać. Wtedy właśnie ktoś pomógł porywaczowi...

Julcia mieszka z rodzicami i dziadkami w niewielkim domku, w południowej części Łodzi. Jak pisaliśmy wczoraj, tuż po godzinie 13 wyszła ze szkoły i bawiła się z koleżankami niedaleko swojego domu. W pewnej chwili podszedł do nich około 30-letni mężczyzna. Miał około 180 centymetrów wzrostu, duże, ciemne oczy, ciemne włosy zaczesane do góry i owalną twarz. Nosił okulary. Poprosił, by któraś z dziewczynek pomogła mu szukać zaginionego psa. Julia poszła z mężczyzną. Sto metrów dalej wsiadła do jego samochodu.

Gdy Julia nie wróciła do domu, mama próbowała jej szukać na własną rękę. Potem powiadomiła policję. Na nogi postawiono 500 funkcjonariuszy. Julii pomagali też szukać okoliczni mieszkańcy. Kamień spadł wszystkim z serca kilkanaście minut po godzinie 19, gdy porywacz uwolnił dziewczynkę. Odwiózł ją samochodem w pobliże miejsca jej zamieszkania.

- Apelujemy o kontakt do osoby, która wczoraj w godzinach popołudniowych pomagała wypchnąć samochód z błota - mówi Joanna Kącka (38 l.) z łódzkiej policji.

- Dziewczynka na ciele nie ma żadnych widocznych obrażeń - dodajeKrzysztof Kopania (44 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do pozbawienia wolności dziewczynki. To przestępstwo zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. Nie wykluczamy rozszerzenia tych zarzutów, ale nie będziemy o nich informować

Naucz dziecko ostrożności

>>Dziecko musi odróżniać dwie grupy osób: te, które przedstawiają im rodzice, np. nauczycielkę z przedszkola, od osób obcych, których rodzice im nie przedstawili - radzi Lucyna Hoffman-Czyżyk, psycholog dzieci i młodzieży. Pani Lucyna postanowiła podzielić się z Czytelnikami "Super Expressu" swoim doświadczeniem.

>>Dziecko musi nauczyć się mówić "nie" i należy to z nim ćwiczyć. Wytłumaczmy, że czasem ktoś obcy próbuje czymś je zjednać, na przykład częstuje batonikiem, ale od obcych nie wolno brać ani batoników, ani innych rzeczy.

Nauczmy dziecko, że gdy ktoś obcy bierze je za rękę, ciągnie gdzieś, powinno głośno krzyczeć i wzywać pomocy.

Nie pozwalajmy obcym spoufalać się z naszym dzieckiem w sklepie czy na ulicy. Gdy ktoś zupełnie obcy podchodzi do wózka, zaczyna zaczepiać dziecko czy chce brać je na ręce, a my nie mamy nic przeciwko temu, dziecku zaczyna się wydawać, że to normalne.

>>Nawet bardzo małe dzieci nie powinny biegać po plaży całkiem nago. W ten sposób zaczyna im się wydawać, że nagość w otoczeniu całkiem obcych dorosłych nie stwarza zagrożenia.

Rozmawiajmy z dzieckiem o seksie, tłumaczmy, dla jakich osób i jakiej sfery jest zarezerwowany. Mówmy, że nikomu nie wolno całować dziecka w usta ani dotykać w miejsca intymne.

>>Gdy dziecko rozmawia przez Internet, kontrolujmy jego poczynania. Nie moralizujmy i nie powtarzajmy, że w Internecie są sami pedofile, bo nie będziemy potraktowani poważnie. Po prostu pytajmy, ile dziecko wie o poznanej w sieci osobie, tak by zdało sobie sprawę z zagrożeń.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki