Naczepy wypełnione po brzegi beczkami z nieznanego pochodzenia chemikaliami odkryto w tym samym czasie na parkingach w Prusimiu (woj. wielkopolskie) oraz po lubuskiej stronie, w Wierzbnie, a później w Nowej Niedrzwicy. O ile strażacy nie stwierdzili rozszczelnienia pojemników, o tyle przybyły na miejsce, pod Wierzbno, Lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Mirosław Ganecki, zauważył, że z kontenera wydobywa się niezidentyfikowany zapach. - Sądzę, że mamy do czynienia w wyciekiem jakiejś nieznanej substancji, ale bez badań trudno stwierdzić czy to środek toksyczny - powiedział w rozmowie z ,,SE'' inspektor Ganecki.
Pobrano próbki. Na kolejnym parkingu, w Nowej Niedrzwicy, naczepa była i do tej chwili jest, hermetycznie zamknięta. Trudno więc powiedzieć co w niej drzemie. Pierwsze badania próbek pobranych z otwartego kontenera, tego z Wierzbna, wykluczyły, aby chemikalia były trujące. Od soboty wszystkie naczepy znajdują się na parkingach strzeżonych wskazanych przez starostów międzychodzkiego i międzyrzeckiego. Odpady czeka utylizacja. Sprawę przejęła policja, której zadaniem będzie ustalić, skąd toksyny trafiły na lubusko - wielkopolskie pogranicze. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wielce prawdopodobna wersja jest, iż wjechały do Polski zza zachodniej granicy. Jakaś grupa wzięła olbrzymie pieniądze za utylizację tych odpadów, ale że koszt takiej operacji jest bardzo wysoki, taniej było porzucić je, nawet za cenę utraty wartych kilkadziesiąt tysięcy złotych naczep. A to najlepiej świadczy, jakie pieniądze wchodzą w grę.
i
Podcasty
Playlisty tematyczne
