Ludwik Dorn kupił flaszkę i przechytrzył komisję etyki - ZDJĘCIA

2011-02-03 12:00

Dziwnym trafem Ludwik Dorn (57 l.) nie dotarł wczoraj na komisję etyki, na której posłowie chcieli z nim porozmawiać o jego dziwnym zachowaniu podczas nocnych głosowań. Według dziennikarzy Dorn był wtedy "pod wpływem". Wczoraj miał szansę powiedzieć, jak było. Ale wolał posiedzenie komisji omijać szerokim łukiem.

Dziwne, bo jeszcze we wtorek wydawało się, że wyluzowany Dorn jest gotów udzielić kolegom i koleżankom wyjaśnień. Prężnym krokiem wymaszerował z Sejmu i udał się prosto do... sąsiedniego sklepu monopolowego. Długo tam nie marudził - wybrał to, na co miał ochotę i poszedł do domu. Chciał się odstresować przed trudną rozmową? Gdzie tam!

Patrz też: Dorn nie wytłumaczył się z dziwnego zachowania w Sejmie

Rozmowy nie było. Zamiast Dorna na komisji pojawił się list. W wyjątkowo składnych słowach, bez żadnych bełkotliwych zaprzeczeń wyjaśnił, że jego obecność na posiedzeniu "byłaby bezprzedmiotowa".

- To koniec sprawy. Zresztą nie było żadnej sprawy Dorna - mówi nam poseł Sławomir Rybicki (50 l., PO) z komisji etyki. - Nie było przecież wniosku o ukaranie. Była prośba marszałka o rozmowę wyjaśniającą. Chcieliśmy z nim porozmawiać, wyjaśnić sobie pewne sprawy. No, ale poseł nie czuł potrzeby... - dodaje Rybicki.

Posłowi Dornowi winszujemy gładkiego wywinięcia się z afery. Panie Ludwiku, pańskie zdrowie!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają