Magdalena R., matka chłopca z WERSALKI, ZASŁUŻYŁA na ŚMIERĆ?

2013-02-13 3:00

Za to, co zrobiła, grozi jej dożywocie, ale gdy prowadzono ją przed sąd, jej twarz nie zdradzała żadnych uczuć. Ale czy kobieta, śpiąca na wersalce, w której ukryte jest ciało zabitego przez nią synka, potrafi coś czuć? Wczoraj przed sądem w Elblągu ruszył proces Magdaleny R. (32 l.), która w bestialski sposób zamordowała swojego synka Gabrysia (†4 l.). - Taka jak ona powinna wisieć - łkała babcia chłopca.

Magdalena R. to bestia w ludzkiej skórze. Nawet przed sądem nie okazuje skruchy. Bezczelnie, bez najmniejszych emocji, patrzy w oczy prokuratorowi, który domaga się dla niej dożywocia.

Ale czemu się dziwić, przecież dokładnie rok temu bestialsko zamordowała swojego synka tylko dlatego, że ten przeszkadzał jej w pracy prostytutki! Szczegóły zbrodni są tak wstrząsające, że sędzia całkowicie wyłączył jawność procesu.

Magdalena R. postanowiła udusić Gabrysia. Najpierw założyła mu na głowę torbę foliową, ale kiedy okazało się, że dziecko jeszcze żyje, dodusiła go poduszką. Żeby pozbyć się śladów zbrodni, wyrodna matka położyła ciało chłopca w wannie i podpaliła. Wystraszyła się kłębów dymu, które mogły zaalarmować sąsiadów, więc zgasiła ogień. Nadpalone zwłoki owinęła w foliowy worek i schowała w wersalce. To przerażające, ale nie przeszkadzało to jej spać w tym łóżku, a nawet przyjmować na nim swoich klientów!

Krystyna Niwińska (67 l.), babcia Gabrysia ze strony ojca, cały czas płakała, czekając na korytarzu, aż sąd wezwie ją do składania zeznań. - Za to, co zrobiła Gabrysiowi, powinna umrzeć - mówi pogrążona w żałobie babcia. Morderczyni grozi niestety co najwyżej dożywocie. W polskim prawie nie ma kary śmierci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki