Na trop kobiety policja wpadła dzięki anonimowemu telefonowi. Zgłosił się ktoś, kto kilka tygodni temu widział obu chłopców na Pomorzu. To wystarczyło, żeby ustalić personalia ich matki i śląski adres jej rodziny. - Zatrzymaliśmy ją w mieszkaniu babci. Była kompletnie zaskoczona - relacjonuje Aleksandra Nowara, oficer prasowy śląskiej policji.
Przed śledczymi 25-letnia Kinga nie kryła powodów swojej strasznej decyzji. - Niedawno straciłam pracę i mieszkanie. Nie miałam za co utrzymać chłopców. Oddałam ich, ponieważ chciałam dla nich lepszego życia. Chciałam, żeby ktoś znalazł im normalną rodzinę, której ja nie potrafiłam im stworzyć - mówiła w czasie przesłuchania.
Obaj chłopcy byli zadbani. Alanek, porzucony w kościele pw. Nawiedzenia NMP w Sosnowcu, leżał w kołderce, obok niego była butelka mleka i prośba napisana ręką matki o opiekę nad nim. Jego starszy brat Patryk, znaleziony w katowickiej świątyni Wniebowzięcia NMP, miał przy sobie reklamówkę z pampersami. - Nic nie mówił, uśmiechał się, był radosny. Chwilę czekaliśmy, czy ktoś po niego się nie zjawi, potem zawiadomiliśmy policję - powiedział nam proboszcz parafii ks. Zbigniew Kocoń.
Obaj chłopcy trafili już do rodzin zastępczych. Ich matce grozi do trzech lat więzienia.
Zobacz: Kobieta urodziła pijane dziecko. Teraz próbuje odzyskać syna