Marszałkowi grozi kalectwo

2009-09-11 11:15

Dramat marszałka Senatu Bogdana Borusewicza (60 l.)! Kontuzja jego nogi okazała się dużo groźniejsza, niż się wydawało. Polityk zamiast planowanych kilku dni, spędzi w gdańskim szpitalu kilka tygodni. Blisko dwa miesiące będzie musiał nosić gips, a potem czeka go jeszcze roczna rehabilitacja. - Nie wygląda to najlepiej - przyznaje smutny marszałek.

Szpital Wojewódzki w Gdańsku. Oddział ortopedii. To tutaj leży marszałek Senatu. Trafił tam w ostatni weekend. A wszystko przez niefortunny upadek przed domem. Borusewicz, wychodząc, potknął się i runął na ziemię. Na pomoc politykowi rzucili się oficerowie BOR, którzy natychmiast zawieźli go do szpitala. Wyniki badań były fatalne - zerwane więzadła krzyżowe w kolanie. Niezbędna okazała się operacja. Marszałek jest podłamany. - Kontuzja jest poważniejsza, niż myślałem. Gips będę nosił 6-8 tygodni, a rehabilitacja może potrwać nawet rok - mówi "SE". Złe prognozy potwierdza też wicedyrektor gabinetu Borusewicza Zdzisław Iwanicki. - Marszałek jest bardzo niepocieszony, bo miał zaplanowaną wizytę w Moskwie. Ale zdrowie jest najważ-niejsze! - tłumaczy Iwanicki.

Zerwanie więzadeł krzyżowych to typowa kontuzja sportowców, zwłaszcza piłkarzy, do której dochodzi najczęściej w wyniku zderzenia się graczy. Jeśli jest źle leczona, grozi kalectwem. W przypadku marszałka przyczyną kontuzji był upadek na ziemię i stare dolegliwości z kolanem, które się odnowiły. - To kolano doskwierało mi od lat. Po raz pierwszy uszkodziłem je w 1979 roku, gdy uciekałem po lesie przed SB - wspomina Borusewicz. W szpitalu marszałka odwiedzają najbliżsi, rodzina oraz politycy. W środę gościł u niego Janusz Pałubicki (61 l.), były koordynator ds. służb specjalnych. "SE" życzy marszałkowi jak najszybszego powrotu do zdrowia!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki