Do tego rodzinnego horroru doszło w piątek w jednym z domków przy ul. Szczakowskiej w Jaworznie. Dochodziła godz. 17, gdy do pokoju Kacpra wszedł jego ojciec Krzysztof K. Stanął osłupiały. Jego ukochany syn leżał z raną głowy, obok niego wiatrówka. Chłopiec był nieprzytomny. Ruszyła akcja ratunkowa. Na budowanej w pobliżu drodze wylądował helikopter medyczny. Kacper poleciał nim do szpitala w katowickiej Ligocie. - Przeszedł skomplikowaną operację. Jego stan jest bardzo ciężki - mówił Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Sprawą tragedii zajmuje się jaworznicka policja. Na miejscu zebrano ślady. Policjanci rozmawiali też z rodziną Kacpra. - Na razie na pewno możemy wykluczyć udział osób trzecich w tym zdarzeniu. W dalszym ciągu badamy, co się stało w tym domu. Najbardziej bierzemy pod uwagę nieszczęśliwy wypadek - mówi Tomasz Obarski, oficer prasowy policji w Jaworznie.
Rówieśnicy i znajomi Kacpra między sobą mówią jednak o innej przyczynie tragedii. Zdaniem młodzieży chłopak próbował popełnić samobójstwo. Miał się załamać tym, że słabo wypadł podczas egzaminów kończących gimnazjum. - Jesteśmy w posiadaniu także takich informacji. Zostaną one zweryfikowane - ucina pytania Tomasz Obarski.
AKTUALIZACJA
Niestety, w czwartkowe przedpołudnie Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD) poinformowało, że nastolatka nie udało się uratować. Jak mówił Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy tej placówki: - Chłopiec przechodził operację w naszej placówce, ale miało to miejsce krótko po tym zdarzeniu. Niestety, wczoraj zmarł.
Sprawdź: Ostrzelany trolejbus w Tychach. Trwają poszukiwania sprawcy [ZDJĘCIA]