Gardna Wielka: Mogliście powstrzymać te bestie!

2010-06-20 13:03

Tak niewiele brakowało, by ocalić te dzieci przed koszmarem, który przeżyły we własnym domu. Paulinka (2 l.), Daria (5 l.) i Monika (6 l.) przez 6 lat były gwałcone i okrutnie torturowane, bo instytucje, które miały je chronić, zawiodły.

"Super Express" dotarł do kolejnych wstrząsających informacji związanych ze sprawą. Okazało się, że pracownicy socjalni wiedzieli, że coś niepokojącego działo się w ich domu, ale nie zainteresowali się losem dziewczynek.

Potworności, które działy się w tym posępnym domu w Gardnie Wielkiej (woj. pomorskie), są nie do pomyślenia dla normalnego człowieka. Przed dwunastu laty Paulinka (wówczas miała 2 lata), Daria (miała 5 lat) i Monika (wtedy 6-letnia) były gwałcone przez Piotra Ł. (28 l.) i Andrzeja Ł. (25 l.), znajomych ich brata. Ale i sam brat był dla dzieci katem. Mirosław T. (32 l.), który po śmierci mamy dziewczynek stał się ich prawnym opiekunem, katował je, podtapiał w muszli klozetowej i kazał siadać na ostrzu noża.

Okazało się, że można było uchronić dzieci przed tym okrutnym losem. Niestety, ludzie, którzy mieli je chronić, zawiedli. - Wydawało nam się, że ten dom jest bezpieczny - mówi Halina Mrozik (60 l.), dyrektor słupskiego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, która jednak przyznaje, że w rodzinie nie wszystko było w porządku. - Co pół roku przeprowadzaliśmy w tym domu kontrolę, z której wynikało, że dzieci nie mają odpowiednich ubrań, że nie mają pomocy w nauce, że mają bardzo skromny jeden pokoik, a w nim nie ma nawet biurka. Wiedzieliśmy, że nie wszystkie pieniądze na dzieci wydawał ich brat. Ale nie zrobiliśmy nic. Bardzo przeżywam, że dzieci spotkał taki dramat, ale nie czuję się winna - dodaje.

Dzieci mogła ocalić też sołtys Jolanta Rusinek (53 l.), która często odwiedzała dom dziewczynek. - Jak umarła mama dziewczynek, przynosiłam im przez jakiś czas żywność i ubrania, ale potem przestałam. Zaglądałam tylko, gdy podatek był do zapłaty. Dzieci były smutne, osowiałe, ale ja byłam przekonana, że to trauma po śmierci matki. Wiem, że można było tym maluchom pomóc, ale nie wiedziałam, że trzeba - dodaje. Ona jako jedyna ma wyrzuty sumienia, że nie ocaliła dzieci. Ale to nie naprawi ich życia. Koszmar, który dziewczynki przeżyły, będzie je prześladował do końca życia

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki