Kopalnia, górnik

i

Autor: archiwum se.pl

Na Górnym Śląsku ziemia się nie trzęsie. To są tylko wstrząsy górnicze

2018-11-09 14:58

Czwartkowe tąpnięcie w kopalni „Budryk” w Ornontowicach k. Rybnika (3,6 st. w skali Richtera) nagłośnione zostało na całą Polskę. Zapewne wielu odbierających informację o tym, że w blokach spadały obrazy wiszące na ścianie, przesuwały się meble itp. skojarzyło to z trzęsieniem ziemi. Takie były uproszczone przekazy medialne. A to były „zwykłe” wstrząsy górnicze. Co je odróżnia od trzęsienia ziemi?

Wytłumaczymy to krótko i przystępnie, więc ten materiał nie jest adresowany do specjalistów. A zatem trzęsienia ziemi, choć także wynikają z naruszenia równowagi geologicznej, to charakteryzują się tym, że mają znacznie większą energią, niższą częstotliwością drgań i trwają znacznie dłużej od wstrząsów górniczych. Polska jest krajem o niewielkiej sejsmiczności naturalnej i sporadyczne trzęsienia ziemia wykrywa głównie tylko specjalistyczna aparatura. Co innego ze wstrząsami górniczymi. Te występują w trzech miejscach: na Górnym Śląsku, w Zagłębiu Miedziowym i kopalni węgla brunatnego „Bełchatów”.

Myli się wstrząsy z trzęsieniami także dlatego, że dla uproszczenia przekazu informacji ich siłę (magnitudę) podaje się w stopniach wg skali Richtera. Tymczasem w górnictwie oficjalną miarką jest energia sejsmiczna podawana w jednostkach razy dżule do potęgi dziewiątej. Zawiłe? Oczywiście. Najsilniejszy wstrząs spowodowany podziemną eksploatacją miał miejsce w 1992 r. w kopalni węgla kamiennego „Czeczott”. Jego energia sejsmiczna wyniosła 2x109 J do dziewiątej potęgi, czyli nieco ponad 4 st. w skali Richtera. Dla porównania największe trzęsienie ziemi, zarejestrowane w Polsce miało magnitudę 4.7 i wystąpiło na Podhalu.

Taką siłę idzie odczuć. Spadają obrazki ze ścian, naczynia w szafkach mogą się potłuc, ale wstrząsy nie sprawią, że zawali się blok. Wstrząs musiałby mieć więcej niż 6 st. w skali Richtera, by jego skutkiem były zniszczenia na powierzchni ziemi. Co roku w górnictwie stacje pomiarowe odnotowują parędziesiąt tysięcy wstrząsów trwających zazwyczaj nie dłużej niż sekundę, dwie. I tylko ok. 300 jest odczuwalnych na powierzchni. Takich, jak ten czwartkowy w „Budryku” (magnituda powyżej 2,5) co roku jest najwyżej kilkadziesiąt. Wstrząsy górnicze z całą pewnością są niebezpieczne dla górników i infrastruktury technicznej kopalń. Jeszcze wskutek wstrząsów na powierzchni nikt nie zginął, a pod ziemią, a i owszem. I dlatego są ruchy górotworu są ciągle monitorowane m.in. przez Górnośląską Regionalną Sieć Sejsmologiczną Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki