Jeszcze żaden z polityków lewicy tak głośno nie opowiadał się za budową pomnika ku czci ofiar tragedii z 10 kwietnia w bliskim sąsiedztwie Pałacu Prezydenckiego. Tomasz Nałęcz, nowy doradca prezydenta Komorowskiego deklarował w radiu TOK FM, że będzie próbował wpłynąć na głowę państwa w sprawie pomnika.
- Będę namawiał prezydenta, żeby jasno i wyraźnie powiedział, że jest za monumentem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej – obiecał polityk lewicy radiowym wywiadzie. Po czym dodał, że Krakowskie Przedmieście jest najgodniejszym miejscem na wzniesienie takiego monumentu.
Zastrzegł jednak, że decyzję w sprawie lokalizacji pomnika zostawiłby nowym władzom Warszawy.
- Niech się obywatele wypowiedzą w wyborach, niech zagłosują na polityka, który jest za lub przeciw temu upamiętnieniu. Ja mojego głosu nie oddam na osobę, która będzie przeciwko takiemu monumentowi – zaznaczył Nałęcz.
Zdaniem doradcy prezydenta nie ma najmniejszych szans, żeby pomnik ku czci ofiar katastrofy czy też monument w hołdzie samemu Kaczyńskiemu stanął przed Pałacem Prezydenckim.
Historyk i profesor Uniwersytetu Warszawskiego nie ma wątpliwości, że wojna o krzyż zwolenników i przeciwników symbolu wzniesionego 15 kwietnia przez harcerzy to efekt przebiegłej taktyki PiS i Jarosława Kaczyńskiego, który gra na ludzkich emocjach.