Nauczyciel UPRAWIAŁ seks z 14-latką. Do aresztu nie trafi, bo...

To, że nauczyciela i 14-latkę łączą - delikatnie mówiąc - niewłaściwe relacje, odkryła jej matka. Na tablecie córki zobaczyła korespondencję z 58-latkiem, która jednoznacznie wskazywała na charakter znajomości. Zdenerwowana kobieta poinformowała o tym dyrekcję szkoły. Przyparty do muru belfer, mimo że początkowo zaprzeczał, w końcu przyznał się do tego, że kilkukrotnie uprawiał seks z uczennicą. Mężczyzna został zatrzymany. Twierdził, że nie robił niczego wbrew woli dziewczynki. Ta potwierdziła jego wersję. W styczniu 58-latek usłyszał zarzuty kilkukrotnego współżycia z uczennicą poniżej 15. roku życia. Do winy się przyznał, ale do aresztu nie trafił. Chodzieski sąd uznał, że wystarczy, by belfer wyniósł się z Wyrzyska i nie zbliżał się do 14-latki. Stanowisko to podzielił Sąd Okręgowy w Poznaniu.

- Sądy dwóch instancji nie zgodziły się z wnioskami prokuratury, że istnieje obawa matactwa ze strony podejrzanego. Przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia. Pojawił się na posiedzeniu odwoławczym. Jego postawa i wypowiedzi w sądzie wskazywały, że jest osobą, która nie będzie mataczyć. Również nastolatka opowiedziała o szczegółach sprawy. Jej postawa była taka, że broniła tego mężczyzny. Mówiła, że to nie jego wina. Oczywiście czyny zarzucane nauczycielowi są zagrożone wysoką karą, ale to nie znaczy, że należy w tej sprawie zastosować areszt - tłumaczył w "Głosie Wielkopolskim" sędzia Aleksander Brzozowski. Decyzji sądu nie rozumie pełnomocnik rodziny uczennicy Artur Nowak. - Znam wiele innych orzeczeń chodzieskiego sądu, który w sprawach o wiele bardziej błahych, zagrożonych niższą karą, stosował areszty - wskazał adwokat. Jego zdaniem działania nauczyciela "wpisują się w typowy schemat działania pedofila: nawiązać bliską relację z przyszłą ofiarą, a później uzyskać to, na czym mu bardzo zależy". 58-latkowi grozi 12 lat odsiadki.