Jak to możliwe, że dzieci tak po prostu zostały zabrane rodzicom? - Jedyne uzasadnienie, jakie nam przekazano, brzmiało, że rodzina nie chciała współpracować z Jugendamtem, a to mogło znaczyć, że w domu źle się dzieje - tłumaczy Markus Matuschczyk, adwokat pomagający polskiej rodzinie.
Julia i Wiktoria trafiły do rodziny zastępczej w Salzgitter - ponad 100 km od rodziców w Hanowerze. Mama dziewczynek twierdzi, że były tam molestowane seksualnie. Niemieccy rodzice zastępczy mieli się przed nimi obnażać, dotykać miejsc intymnych, pomiędzy bajkami dla dzieci poniewierały się pisemka pornograficzne, wreszcie niemal na oczach dziewczynek para uprawiała głośny seks.
- Musiałam to przerwać. Wykorzystałam widzenie z dziećmi i uciekłam z nimi do Polski - mówi Aneta K. (35 l.).
W Polsce zeznania Julii i Wiktorii złożone w obecności psychologa zostały uznane za wiarygodne, sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Bytomiu, ale rozważa, czy nie przekazać jej stronie niemieckiej. - Bo przestępstwo zostało popełnione na ich terenie - tłumaczy prokurator Daniel Hetmańczyk.
-Ale my tam nie mamy szans na sprawiedliwy proces - mówi pani Aneta. Prawnik rodziny też nie rozumie sytuacji. - Te dzieci nie są obywatelami Niemiec. To raczej podejrzani o molestowanie powinni przyjechać do bytomskiej prokuratury, złożyć zeznania i usłyszeć zarzuty - mówi Markus Matuschczyk.
ZOBACZ: Kajetan Poznański był widziany na lotnisku w Modlinie! Uciekł z Polski?