Niemieckie psy odnajdą Ewę Tylman

2016-02-18 3:00

Policyjna taśma, barierki i funkcjonariusze na każdym rogu w centrum miasta - wszystko po to, aby najlepsze w całej Europie psy mogły szukać w Poznaniu śladów Ewy Tylman (26 l.). Policja zdecydowała się na ten krok, bo od trzech miesięcy w sprawie zniknięcia kobiety wciąż więcej jest znaków zapytania niż odpowiedzi.

- Pomagają nam wyszkolone w Niemczech psy, które specjalizują się w identyfikacji zapachów - mówi mł. insp. Andrzej Borowiak. Żeby akcja miała sens, policja zamknęła centrum Poznania. Ani samochody, ani tramwaje i autobusy, a tym bardziej ludzie nie mogli przeszkadzać psom w ich pracy.

Co stało się z Ewą Tylman? Ostatni raz widziana była w nocy z 22 na 23 listopada, kiedy wyszła z firmowej imprezy razem z kolegą. Ten sam kolega - Adam Z. (25 l.) - teraz w areszcie czeka na proces, prokuratura zarzuca mu zabicie kobiety. Jednak ciągle nie znaleziono jej ciała, więc ciągle tak naprawdę nie wiadomo, co stało się z piękną poznanianką. Bo Adam Z. utrzymuje, że Ewa wpadła do Warty i się utopiła.

Niestety, przeczesywanie rzeki nic nie dało - ani jesienią, ani ostatnio, kiedy roztopy umożliwiły wznowienie akcji poszukiwawczej na wodzie.

Poznańska policja zgłosiła się więc do swoich kolegów po fachu z niemieckiej Saksonii. W tamtejszej policji pracują dwa psy wyszkolone specjalnie do poszukiwania zaginionych ludzi - jeden rasy beagle, drugi bloodhound. Ich węch jest tak czuły, że potrafią odnaleźć ślady ludzi nawet po kilku miesiącach od ich zaginięcia.

- To może wzbogacić naszą wiedzę i materiał dowodowy, co wydarzyło się z Ewą Tylman - przekonuje mł. insp. Borowiak.

Psy poszukiwały śladów do godz. 15. Później wróciły do bazy, a w centrum miasta policja przywróciła ruch.

Zobacz: Poszukiwania Ewy Tylman. Znamy szczegóły akcji policji w Poznaniu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki