Nieubezpieczony skonał pod drzwiami przychodni w Trzemesznie. Będą zarzuty dla lekarzy?

2013-10-11 8:20

Ta przychodnia nazywa się Zdrowie, ale Marek Sommer (†48 l.) stracił przy niej życie. Poczuł się tak źle, że poprosił o pomoc lekarzy w Trzemesznie (woj. wielkopolskie). Wyrzucono go jednak z lecznicy, bo... nie był ubezpieczony. Zmarł chwilę później.

Marek Sommer pracował jako murarz, był też "złotą rączką" i tak sobie dorabiał. Ostatnio jednak nie mógł znaleźć stałej pracy i dlatego nie był ubezpieczony.

- Brat czuł się zawsze wyśmienicie. Nawet ostatnio nie skarżył się na samopoczucie - wspomina Dorota Polanowska (49 l.), siostra pana Marka. Tego feralnego dnia było jednak inaczej.

Zobacz również: Zamordował żonę i dźgnął nożem córeczkę Jagódkę

- Przyjechałem do wujka. Wszedłem do domu i zorientowałem się, że coś jest z nim nie tak - mówi siostrzeniec zmarłego, Arkadiusz Jankowski (22 l.). - Był cały żółty. Mówił, że bolą go nerki - dodaje. Wsadził chorego do samochodu i pognali do przychodni Zdrowie w Trzemesznie. - Tam pomogłem wujkowi wysiąść z auta, słaniał się na nogach, wyglądał przerażająco - mówi pan Arek.

Posadził chorego w poczekalni, a sam z jego dowodem pobiegł do rejestracji.

- Tam usłyszałem, że wujka nie ma w systemie eWUŚ, że nie jest ubezpieczony i że jest problem - mówi Jankowski. - Wtedy z gabinetu wyjrzała lekarka Dorota B., ale nawet nie zainteresowała się ledwo żywym pacjentem. Po chwili rejestratorka poszła do innego lekarza zapytać, czy obejrzy wujka. Wtedy myślałem, że wszystko będzie dobrze… - zawiesza głos pan Arkadiusz.

Niestety, i ten lekarz kategorycznie odmówił przyjęcia pacjenta. - Nawet nosa poza gabinet nie wystawił - grzmi pan Arkadiusz. Rejestratorki rozkładały bezradnie ręce…

Przeczytaj także: Szok w Hiszpanii! Katecheta zabił i zamroził brata

Marek Sommer wyszedł z przychodni. Trzy metry od drzwi nie był już w stanie iść. Konał pod oknami lekarzy.

- Dopiero, kiedy zrobiło się zbiegowisko, i ludzie zaczęli krzyczeć, to lekarze wybiegli. Wtedy już było za późno… - mówi załamany siostrzeniec.

Sprawą lekarzy z Trzemeszna zajmuje się już gnieźnieńska prokuratura.

- W grę wchodzi zarzut nieudzielenia pomocy, a nawet nieumyślnego spowodowania śmierci - tłumaczy Piotr Gruszka z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie.

Także NFZ zapowiedział kontrolę w przychodni. Tymczasem lekarze ze Zdrowia nie mają sobie chyba nic do zarzucenia. - Nie udzielamy żadnych informacji - mówią zgodnie dziennikarzom.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki