NOWY DWÓR MAZOWIECKI: Ohyda! Mirosław B. OBNAŻA SIĘ NA BALKONIE ZDJĘCIA

2011-09-15 4:00

Kraków ma swój hejnał mariacki, Poznań trykające koziołki, a podwarszawski Nowy Dwór Mazowiecki ma Mirosława B. (70 l.). Mężczyzna ma dziwne obyczaje. Kompletnie nagi pojawia się na balkonie i ryczy do przechodniów: "Co się gapicie, golasa nie widzieliście?!". Pokazy pana Mirka, co zrozumiałe, nie podobają się mieszkańcom miasta. Ślą pisma, wzywają straż miejską. Ale to nie skutkuje, golas ubrać się nie chce.

Nie trzeba było wyuzdanego koncertu Madonny czy Lady Gagi, by prawie 30-tysięczny Nowy Dwór Mazowiecki rozgrzać do czerwoności. Miasto stało się areną walki o moralność. A wszystko przez nieskromnego w swym zachowaniu Mirosława B. z bloku przy ul. Chemików.

Mężczyzna regularnie (ale tylko latem) staje na balkonie na pierwszym piętrze i prezentuje swe wdzięki. Kwestią dyskusyjną jest, czy ma co pokazywać, ale nie ulega wątpliwości, że na pewno nie powinny na to patrzeć dzieci.

- Nie można powiedzieć, że jest agresywny, ale dzieciaki zaczepia. Krzyczy do nich, macha. Nie dziwię się, że uczniowie nie chcą tędy przechodzić - pomstuje Maria Miklosiewicz (60 l.), sąsiadka golasa. Mieszkańcy bloku wreszcie nie wytrzymali i po jednym z "przedstawień" zadzwonili po straż miejską.

To nieobyczajny wybryk

Ta potraktowała sprawę poważnie. - W tej chwili trwa postępowanie i przesłuchiwani są świadkowie, ponieważ będziemy przekazywali sprawę do sądu. Chcemy, żeby mężczyzna odpowiadał z paragrafu za nieobyczajny wybryk - wyjaśnia Piotr Rogiński (51 l.), komendant straży miejskiej w Nowym Dworze Mazowieckim.

Kara za takie wybryki nie wydaje się powalająca. Grozi mu areszt, ograniczenie wolności, grzywna do 1500 złotych lub nagana.

Erotyczne zabawy Mirka

Ale i tak mieszkańcy nie mogą się doczekać, kiedy sąd w końcu utemperuje bezpruderyjnego Mirka. Mają już dość jego erotycznych zabaw, które wbrew woli musi oglądać całe osiedle. - Ostatnio widziałam, jak razem z narzeczoną ganiał się nago po klatkach schodowych. Nie można było wyjść z mieszkania - relacjonuje Agnieszka Wróblewska (45 l.).

Pan Mirek nic sobie nie robi z tego, co sądzą o nim sąsiedzi. - Jestem u siebie w domu i mogę sobie chodzić, jak mi się podoba, i machać, do kogo mi się podoba - odpowiada buńczucznie emeryt, który jeszcze przed kilkoma laty był inżynierem w fabryce produkujących części dla FSO na warszawskim Żeraniu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki