Odzyskałam moją Rózię (GALERIA!)

2009-09-17 11:35

W oczach szkliły się łzy, a głos drżał ze wzruszenia, kiedy Wioletta Woźna (42 l.) z Błot Wielkich zabierała swoją córeczkę Różę (2 mies.) do domu. - Teraz już wszystko będzie dobrze - mówiła, a z jej twarzy biła radość. - Ze szczęścia będziemy tańczyć - dodawał uradowany tata dziewczynki Władysław Szwak (63 l.).

Tak zakończył się ten trwający już od dwóch miesięcy horror rodziny rozłączonej bezwzględnym wyrokiem sądu.

Wczoraj, po dwóch miesiącach od narodzin, Róża w końcu zawitała do chatki na skraju lasu. Tam na małą czekało starsze rodzeństwo: Natalia (11 l.), Tomek (9 l.) i Ania (7 l.). - W końcu jesteś - szeptała cichutko Ania i głaskała siostrzyczkę po malutkiej główce. - Będę się nią opiekować najlepiej jak się tylko da - zarzekała się najstarsza Natalia jeszcze na długo zanim Różyczka pojawiła się w domu.

Swojego szczęścia nawet nie próbowała ukryć wczoraj mama Róży, pani Wioletta. Zanim weszła do opieki społecznej w Szamotułach, żeby odebrać małą, mówiła, że jeszcze nie może uwierzyć w to, co się stało. Godzinę później była chyba najszczęśliwszą matką. - Jedziemy już do domku, jedziemy do domku - szeptała do Róży.

Pani Wioletta nie mogła uwierzyć, że skończył się horror jej pięcioosobowej rodziny. Horror, który zaczął się po przyjściu na świat małej Różyczki. - Mieliśmy płakać ze szczęścia, a płakaliśmy, bo zabrali nam córeczkę - opowiada pan Władysław. Okazało się bowiem, że zaniepokojeni stanem kobiety lekarze położnicy zaalarmowali sąd rodzinny, a ten szybką i bezwzględną decyzją odebrał nowo narodzoną istotkę matce, oderwał niemal dosłownie od jej piersi. Swoją decyzję sędziowie tłumaczyli między innymi... bałaganem w rodzinnym domu Różyczki. I dlatego Wioletta Woźna wyszła ze szpitala z pustym becikiem, za to z wypisem, że została wysterylizowana w trakcie cesarskiego cięcia. Ale to wszystko już przeszłość. W poniedziałek sąd w Szamotułach zmienił swoją decyzję, mała Róża mogła wrócić do mamy i cała rodzina wreszcie jest w komplecie.

I wreszcie może spokojnie patrzeć w przyszłość. "Super Express" razem z PKO TFI uruchomił dla dzieci specjalny Program Oszczędnościowy. Dzięki niemu każde z czwórki rodzeństwa z Błot Wielkich po skończeniu 18 lat uzbiera na swoim koncie pokaźną sumę, którą przeznaczyć będzie mogło na przykład na edukację. - Bardzo dziękujemy za okazaną pomoc - nie kryją wzruszenia rodzice Róży.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki