Opinie. Andrzej Stankiewicz: Sikorski zamilknie

2014-10-23 4:00

Najpierw powiedział coś, o czym był przekonany i wiele wskazuje na to, że powiedział prawdę. A później była prosta reakcja. Wezwała go Ewa Kopacz, która zleciła sprawdzić dokumenty z wizyty Tuska w Moskwie. Okazało się, że nie ma notatki, która potwierdzałaby taką rozmowę. Ale były potem inne okazje, kiedy Putin mógł rzucić coś takiego do Tuska.

"Super Express: - Marszałek Sikorski we wtorek mijał się z prawdą. W Politico i w późniejszym wywiadzie, do którego odsłyłał dziennikarzy, czy wtedy, gdy mówił, że zawiodła go pamięć?

Andrzej Stankiewicz: - Najpierw powiedział coś, o czym był przekonany i wiele wskazuje na to, że powiedział prawdę. A później była prosta reakcja. Wezwała go Ewa Kopacz, która zleciła sprawdzić dokumenty z wizyty Tuska w Moskwie. Okazało się, że nie ma notatki, która potwierdzałaby taką rozmowę. Ale były potem inne okazje, kiedy Putin mógł rzucić coś takiego do Tuska.

- Czyli pana zdaniem taka rozmowa mogła mieć miejsce?

- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Sikorski całkowicie to sobie wymyślił. Mógł wiedzieć o takiej rozmowie tylko od Tuska. Nie mam pretensji do Tuska i Sikorskiego, że nikomu o tym nie powiedzieli. Chodzi mi o to, jak skorzystali z tej wiedzy.

Zobacz też: Opinie. Bogdan Święczkowski: To może nie sukces służb, ale prowokacja Rosjan

- Takie słowa Putina do Tuska każą stawiać pod znakiem zapytania sensowność późniejszej polskiej polityki zagranicznej?

- Okazało się, że Tusk i Sikorski nie potrafili zbudować w krajach UE przekonania, że Putin jest naprawdę niebezpieczny. Nie potrafili też zbudować jakiejś regionalnej koalicji. Kluczowy jest 2008 rok. Wtedy było to spotkanie Tuska z Putinem w Moskwie, wtedy też był szczyt NATO w Bukareszcie, gdzie Putin mówił, że Ukraina to sztuczny kraj. Później latem tego roku była agresja Rosji na Gruzję. Te trzy wydarzenia pokazywały, że Putin ma jakąś doktrynę i że będzie ją wcielał w życie. W Politico Sikorski mówi jeszcze, że polskie MSZ dokładnie wiedziało już od 2013 roku, które części Ukrainy Putin chce anektować, a które zdestabilizować, bo aneksja mu się nie opłaci. A sam Sikorski już od 2011 roku podejrzewał, że Rosjanie zajmą Krym, bo Putin zaczął pojawiać się na tamtejszych zlotach prorosyjskich motocyklistów. Według niego to była jakaś zapowiedź. Skoro on to wszystko wiedział, to jaką politykę zagraniczną prowadził, że zachodnie kraje były zaskoczone aneksją Krymu?

- Radosław Sikorski może zrobić coś, co zatarłoby to fatalne wrażenie po wydarzeniach z wtorku?

- On chce wszystko przeczekać i będzie milczał. Uznał, że dalsze komentowanie sprawy mogłoby tylko zaszkodzić polskiej polityce zagranicznej i jemu samemu. Nic więcej za tym nie pójdzie.

- Jeden z polityków Platformy powiedział wczoraj, że nie ma żadnej sprawy ani kompromitacji, jest tylko "dziennikarska szczujnia". Czuje się pan częścią jakiejś szczujni?

- Stefan Niesiołowski jest niezawodny. Jest w stanie w dość przewidywalny sposób odeprzeć wszystko, co odbiera jako atak na PO. A w tym przypadku to jest tylko patrzenie władzy na ręce.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki