OPOLE: Komornik WYMIENIŁ MU ZAMKI, bo nie odebrał AWIZO

2012-12-03 10:57

Ta historia z Opola może być ostrzeżeniem dla wszystkich. Okazuje się, że nieodebrane awizo z poczty wcale nie zwalnia nas z odpowiedzialności za to, o czym nie wiemy. Nawet bez naszej wiedzy możemy dostać sądowy wyrok, karę i czeka nas niezapowiediana wizyta komornika. Na wlasnej skórze odczuł to pan Leszek z Opola.

O sprawie pisze lokalna gazeta.pl. Kiedy Opolanin w piątek wieczorem po skońcoznej pracy stanął przed drzwiami do mieszkania, ze zdumieniem stwierdził, że nie może dostać się do środka. Na drzwiach była za to kartka z wiadomością, że klucze do zmienionego zamku może odebrać w kancelarii komornika - sto kilometrów stąd. I w dodatku za dwa dni, bo właśnie zacząłą się weekend.
Pan Leszek opowiada, że gdyby nie pomoc znajomych zostałby do poniedziałku bez dachu nad głową.

Okazało się, że wizyta komornika to skutek nie zapłaconych rachunków sprzed lat. Mężczyzna zalega gazowni nieco ponad 400 zł. Już w połowie 2010 roku z powodu długu wypowiedziała umowę. Gazownia chciał jednak odzyskać gazomierz i kilkukrotnie wysyłała do mieszkania pana Leszka swoich pracowników. Nigdy go nie zastali, bo w ciągu dnia mężczyzna pracuje.
Wysłano jeszcze dwa wezwania do zapłaty i do wydania gazomierza, ostrzegając, że w przeciwnym razie sprawa trafi do sądu. Opolanin nie odebrał jednak z poczty żadnego pisma. W takim przypadku po podwójnym awizowaniu uznano je za doręczone i sprawa trafiła do sądu.

O terminach rozprawy pan Leszek też powiadamiany był listami poleconymi. Podobnie jak o wyroku nakazującym oddanie gazomierza. Dalej były też pisma od komornika - mieszkaniec Opola wyjmował ze skrzynki awizo, ale żadnego z listu zz poczty nie odebrał.
Dlatego nie przeczytał też tego, że komornik w piątek przyjdzie z policją, wyłamią drzwi, a potem wymontują mu licznik.
Dlaczego mężczyzna nie odebrał kilkunastu listów? - Nie mogłem ich odbierać, bo pisano w awizo, że mogę przyjść w godzinach, w których ja też jestem w pracy i na dodatek w zupełnie innej części miasta - tłumaczy portalowi pan Leszek. Wyjaśnia, że na awizo nigdy nie było napisane, od kogo jest przesyłka, więc nie wiedział, że ma takie kłopoty.
A pytany o niezapłacone rachunki przyznaje, że jest w tym trochę jego winy. Rachunków nie płacił przez kilka miesięcy, kiedy był bezrobotny.

Pan Leszek odebrał już klucze. Ale to nie koniec jego problemów. Oprócz zaległych rachunków ma do zapłacenia około 2 tys. zł kosztów postępowania sądowego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki